wtorek, 13 listopada 2012

Częśc II: od koncert do dzień po imprezie

Heh. Cześć. Oj długo mnie nie było, długo. Bardzo przepraszam, ale zupełnie zapomniałam o tym blogu! Jednak mam dla was duużo, bo sporo nadrobiłam przez ten czas... :)


 "Two Drectiones" pożegnało się z fanami późno. Byli zmęczeni wielogodzinnym koncertem, jednak zadowoleni i podekscytowani zbliżającą się imprezą. Pomysł o przyjęciu podsunęła Sam mówiąc, że przydałoby się "odsapnąc" po ciężkim tygodniu a jako że zostali zaproszeni i następne dwa dni nie mieli niczego zaplanowanego, wypadałoby skorzystac z okazji.
Po przyjściu do domu wszyscy poszli się przebrac. Spotkali się na dole po 20 minutach. Sam była ubrana w falbaniastą sukienkę w drobne kwiatki, kryjące rajstopy i swoje ulubione koturny. Włosy miała rozpuszczone i przerzucone na lewe ramię oraz zaplecionego dobierańca tuż przy prawej skroni. Natalie włożyła wzorzyste legginsy z jednokolorową asymetryczną koszulką. Do tego botki na koturnie. Włosy miała spięte w kucyk. Ellie wyszła z łazienki w zielonych spodniach, czarnej bluzce bokserce i w balerinkach, bo nie chciała ryzykowac złamania nogi a zamierzała dzisiaj wypic więcej niż zazwyczaj by się odstresowac. Na ramionach miała ciemnoniebieskią marynarkę a włosy skręcone w loki.
Gdy chłopaki ich zobaczyli wydali z siebie przeciągły gwizd w stylu "Fiu-fu".
-To dla nas?- zażartował Louis.
-A zasłużyliście?- zaśmiała się Natalie. Niall podszedł do niej i dał jej całusa w policzek.
-Ja na pewno.- mrugnął do niej uśmiechając się.
-Jesteś pewny?- droczyła się z nim Nats.
-Jak nigdy.- zaśmał się blondyn i znów dał jej całusa.
-Ej, bo będę zazdrosny.- skomentował Louis.
-A gdzie Zayn?- zapytała Sam.
-Ustala jeszcze szczegóły z Perrie. O, idzie. I co?- zwrócił się do wychodzącego z kuchni Zayna.
-Będzie czekac na nas koło dworca.
-Tylko że jest mały problem.- zauważył Harry.
-Jaki?- zdziwiła się Ellie.
-Nie mamy kierowcy. Ja dzisiaj chcę zaszalec, więc odpadam. Poza tym jak będziemy wracac to będzie już ciemno a ja mam prawko od niedawna i nie do końca umiem prowadzic nocą...
-Poswięcę się dla was i ja będę prowadził.- powiedział Liam.
-Jesteś pewny?- spojrzała na nego Ellie.
-Na 100 procent. Wiecie, że mi nie wolno pic zbyt dużo.
-Ale przecież skoro zabawa ma byc w hotelu to możemy tam nocowac chyba, nie?- zasugerowała Natalie.- A jeśli nie to zatrzymamy się w hotelu przecznicę dalej.
-Niezły pomysł Nat.- pochwalił Niall a Natalie poczuła motylki w brzuchu. Uwielbiała jak mówił do niaj "Nat".- W ten sposób Liam też będzie mógł dziś wypic i nie będziemy musieli się wlec po ciemku do domu.
-No to w takim razie trzeba się jeszcze spakowac. Tak na wszelki wypadek. Idziecie dziewczyny?- powiedziała Sam ruszając po schodach.- Wam chłopaki też radzę wziąśc coś na zmianę. Bóg wie jak bardzo dzisiaj poszalejecie...- zaśmiała się.

Pod hotel "Aurora" zajechali po zmroku. Było około 21:00. Na dworze już było słychac dudnienie muzyki.
Po zlegitymowaniu się (musieli miec ze sobą dowody osobiste, bo było to prywatna impreza), przywitaniu z gospodarzem, którym był ich współny kolega, niezbyt wysoki brunet Cris, Louis z Zaynem poszli po drinki. Parrie jak piesek podreptała za swoim chłopakiem, co nie było łatwe, bo miała na nogach 15-centymetrowe szpilki i ultrakrótką mini. Nikt z członków zespołu nie skomentował związku Zayna z Perrie, bo szanowali wybór chłopaka. Poza tym chwilami ta tleniona blondyna nie była taka zła i można był się z nią prozmawiac i pożartowac.
Po jednym drinku każdy poprosił swoją parę do tańca. Louis w tym czasie poszedł zamienic kilka słów z Crisem, więc Ellie tańczyła z Liamem.
Akurat leciała wolna piosenka w sam raz dla par.
Sam tańczyła z Harrym jakiś niezidentyfikowany układ taneczny, bo żaden z nich tak naprawdę nigdy nie tańczył. Jadnak im to nie przeszkadzało. Harry czuł się szczęśliwy, że trzyma w ramionach kobietę, której pragnął od dawna, dla której zrobiłby wiele. Sam pomyślała, że spełniło się jej marzenie: był przy niej chłopak, który był mężczyzną i małym chłopcem jednocześnie, więc poczuła się jak w siódmym niebie, gdy chłopak szepnął jej do ucha "Długo czekałem na ten moment.". Poczuła przemożną radośc i przytuliła się do niego jeszcze bardziej. Nie dzieliła ich prawie żadna przestrzeń. Tańczyli robiąc sobie tylko krótkie przerwy by napic się drinka.
Gdy Niall poprosił Natalie do tańca, nie była zdziwiona, bo przecież była jego oficjalną dziewczyną już tydzień. Kołysali się w rytm muzyki wtuleni w siebie, zakochani. Patrzyli sobie w oczy, śmiali się. Natalie wiedziałą że tylko przy Niallu naprawdę może byc sobą. Że on ją rozumie w każdej sytuacji. Uważała go za chłopaka idealnego: przystojnego, zabawnego, kochanego i co najważniejsze- lojalnego. Niall z kolei nigdy nawet nie marzył o takiej dziewczynie, jednak gdy poznał Natalie zrozumiał, że poznał swoją drugą połówkę. Była delikatna, dziewczęca- taka, jakie dziewczyny lubił najbardziej. Podobało mu się w niej nawet to, że kiedy był zdenerwowana, potrafiła "zgasic" nawet Louisa. Podczas tańczenia czule ją przytulał, całował w policzek, we włosy. Oboje pragnęli by ten wieczór trwał wiecznie.
Ellie z Liamem trwali w tańcu tak samo przytuleni jak podczas ich wieczorów. Liam był trochę zmartwiony tym, że Ellie ma wyrzuty sumienia, że "spotyka się" jednocześnie z nim i z Louisem, ale nic nie mógł zrobic. Żaden z nic nie potrafił z niej zrezygnowac. Wiele razy rozmawiali z Lou na ten temat, ale za każdym razem dochodzili do jednego wniosku: oboje ją kochali. Z tąd wzięła się też ich przysięga krwi, że nie będą jej zmuszali do wyboru i że niezależne od sytuacji, będą dalej kumplami. Tego wieczoru Liam obiacał sobie, że zrobi wszystko, by Ellie była szczęśliwa.
Niespodziewanie znikąd pojawił się Louis z aparatem w ręku. Tylko chodził uśmiechnięty od ucha do ucha i pstrykał zdjęcia tańczącym. Przyłapał Zayna z ręką na tyłku Parrie (Zayn później śmiał się i tłumaczył, że to był przypadek, że ona się tam znalazła), Harrego przytulonego do Sam z uśmiechem na ustach i wyciągniętym językiem, Nialla całującego Sam w policzek, Ellie robiącą dziwną minę, gdy poprawiała Liamowi kołnierzyk koszuli. Nikt nie był na niego za te zdjęcia zły, bo wiedzieli, że tylko nieliczne z nich znajdą się na Twitterze a poza tym potem była z nich kupa śmiechu.
Potem Louis "odbił" Liamowi Ellie i do końca wieczoru dziewczyna wirowała po parkiecie z Louisem. Do tego czasu Ellie i Lou zdążyli już wypic pożądną liczbę drinków.
W międzyczasie Natalie i Niall przenieśli się w bardziej odludne miejsce do tańczenia. Nie zważając na szybki rytm muzyki kołysali się cały czas w tym samym miarowym rytmie. Chłopak postanowł zrobic kolejny krok w ich związku.
-Nat?
-Hm?- Natalie oderwała głowę od jego ramienia i spojrzała na niego.
-Chciałbym ci coś powiedziec.
-Słucham.
-Natalie Jones, uważam, że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na Ziemi, twoje oczy są jak czyste jeziora...-zawachał się.- Dobra powiem wprost. Kocham cię.
-Niall'u Horan. Jesteś idealnym mężczyzną. Nie potrafię bez ciebie życ.- wyszeptała wzruszona.
Nigdy dotąd się nie całowali nie licząc cmoknięc w policzek czy w usta. Teraz zbliżyli się do siebie tak, że nie dzieliło ich nawet powietrze. W tym delikatnym pocałunku skryło się wszystko, co chcieli sobie powiedziec. Nie musieli opowiadac o miłości, bo po prostu to czuli, że są dla siebie stworzeni. Ten "francuski" (jak ktoś chce to może to sobie wyobrażac bez tego przymiotnika. Dodałam go dla dodania pikanterii scenie :3- przyp.autorki) pocałunek wywołał falę kolejnych, przesyconych miłością i namiętnością, pragnieniem i akceptacją.
Z transu wyrwał ich pijany Cris. Odskoczyli od siebie jak oparzeni ze zdezorientowanymi minami. Spojrzeli na bruneta, który chwiejnie szedł w stronę ich kącika krzycząc:
-Proszę, proszę! Moje wy gołąbeczki! Oderwijcie się od siebie i zapraszam na toast!- po tych słowach odwrócił się i zaczął przeciskac się między parami. Po chwili zniknął im z oczu.
Niall się zaśmiał.
-Chodź bo nas wykopie z imprezy jak tam nie przyjdziemy.- pocałował ostatni raz Natalie. Potem wstali i ruszyli w stronę środka sali, gdzie imprezowicze zdążyli już zrobic spore półkole. Na samym przedzie stali członkowie "Two Directions". Harry trzymał się z Sam za rękę. Niall podszedł do niego i lekko klepnął go w plecy. Uśmiechnął się do loczka, gdy chłopak się odwrócił. Hazz kiwnął głową z uśmiechem. Nieopodal stali Zayn z Perrie i Ellie z Lou i Liamem.
Muzyka ucichła i na podest didżeja wszedł Cris.
-Jak się bawicie everybody (dosłownie: wszyscy)?- odpowiedział mu okrzyk entuzjazmu- Alkoholu nie brakuje?- głośne "Nie!" ze strony tłumu. Ktoś nawet zaśpiewał "Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce" i sala wybuchnęła śmiechem.
-Dobra dobra! Nie cwaniakuj! To nie wesele! Chociaż...- znacząco spojrzał na Natalie i Nialla. Parka się zaśmiała.- Zebraliśmy się tutaj...- zaczął- Kurde co ja piepszę?! Coście mi dosypali do tych drinków?!- śmiał się.- Ale dobra do rzeczy. Jak wszyscy wiemy obecny tu zespół "Two Directioners" za jakiś tydzień wyjeżdża w trasę koncertową. Chciałbym wznieśc toast za naszych kochanych kierunkowców! (gra słów: direction- kierunek).- Cris podniósł trzymany w ręce kufel z piwem a sala wydała okrzyk coś koło "Łuhu!"- Chcialibyście coś powiedziec?- Cris spojrzał na zespół.
- Idź, Ellie. Ty jesteś trzeźwiejsza ode mnie.- lekko popchnął dziewczynę Louis.
-Ja? Nie wydaje mi się...No dobra.- Ellie wspięła się po schodkach na podest. Stanęła koło Crisa, ten objął ją ramieniem i podał mikrofon.
-No to tak... Mamy nadzieję że ta trasa nie rozczaruje ani naszych najwierniejszych i najukochańszych fanów czyli was.- Sala znów zrobił "łuhu!" a Cris wtrącił "Nie słodź tak" na chwilę zabierając Ellie mikrofon.
-Na pewno będziemy tęsknic za wszystkimi. Byc może nie jedziemy na rok tylko na kilka miesięcy, ale i tak z chęcią tu wrócimy, bo jest do czego wracac. Bardzo, bardzo wam dziękujemy za wsparcie!- zakończyła Ellie a "Two Directions" zaczęo gwizdac i bic brawo.
-Ok, ok. Dzięki za mowę.- mrugnął do Ellie.- Może cos zaśpiewacie?- patrzył to na resztę zespołu to na Ellie.
-Eee... Moment.- Ellie zeszła ze sceny i podeszła do Zayna. Powiedziała mu do ucha "Pamiętasz co kiedyś cwiczyliśmy?" Zayn zamyślił się na chwilę a potem zaczął się śmiac. Patrzyli na nich zdezorientowani członkowie zespołu.
-OK!- wykrzyknął i wszedł za Ellie na scenę.
-Mamy dla was propozycję. Co wy na to żebyśmy sobie troche porapowali?- <sala robi przciągłe "Łuhu!">
-Ok. Zayn zapuści bit a ja zarapuję. W Polsce to był kiedyś hit. Gotowi? Zaczynamy.
Zayn robił "Umcy umcy" a Ellie zaczęła rapowac. Sala niemal pokładała się ze śmiechu. Dużo osób wtrącało "Ehe" i takie tam. Mieli podniesione ręce i machali nimi w rytm jak na koncertach hiphopowych.

Kto z Was zgadnie co śpiewali? :D
Teraz puśccie sobie filmik: głównie chodzi o głos i przełączcie na refren, bo El i Zayn go śpiewają.
<<<<< http://www.youtube.com/watch?v=b6Gdg9hhOas&feature=fvsr >>>>>


Ellie skończyła i oddała Crisowi mikrofon. Gdy zeszli z Zaynem ze sceny wpadli w objęcia członków zespołu. Zrobili wielkiego misia skacząc i kręcąc się w kółko. Sala wiwatowała.
-Ellie macię jakąś nazwę?-zawołał za nią jeszcze Cris- Może wkręcicie to w repertuar na koncercie? Jako bonus?
-Cóż... Od dziś nazywamy się DJ Malik i DJ El! Oczywiście, że będzie to na koncercie! I mam pomysł na następny hicior, ale o tym sza...- powiedziała Ellie do mikrofonu śmiejąc się.
Cris kazał włączyc muzykę i wszyscy znów zaczęli tańczyc.
Ellie po kilku kolejnych drinkach powróciła w ramiona Louisa już dośc mocno pijana. Padli sobie w ramiona i poszli po następne drinki a potem na parkiet.
Po kilkudziesięciu minutach znaliźli cichy, odosobniony kącik i zaczęl się namiętnie całowac. Louis gładził ją po włosach, całował po szyi i przyciskał do ściany. Wsunął rękę pod jej bluzkę i gładził po brzuchu, jednak ona ją odsunęła.
-Nie tutaj, Lou.- powiedziała łapiąc go za rękę.- Musimy gdzieś iśc. Chodźmy do hotelu...
-Świetny pomysł...- mruknął i znów zaczął ją całowac w szyję. Ellie odchyliła głowę do tyłu.
-Ale musimy komus powiedziec... Będą nas szukac. Chodź powiemy, że źle się czuję, bo alkohol źle mi zrobił i uciekniemy.
-Tylko źle zrobił?- zaśmiał się- Jesteś kompletnie pijana. Masz słabą głowę.
-Ty też pijaku.- pocałowała go.
-Chodźmy.- Oderwał ją od ściany i wziął za rękę.- Udawaj chorą. Nie wiem, że jest ci niedobrze, że boli cię brzuch czy coś.
Ruszyli przyciemnionym korytarzem. Gdy wyszli do małego lobby, spotkali Crisa.
-Ej Cris!- krzyknęli niemal jednocześnie. Brunet się odwrócił.
-O! Gołąbeczki!- uśmiechnął się
-Ej słuchaj. Czy mógłbyś powiedziec pozostałym, że idę z Ellie do hotelu, bo ona się źle czuje?
-Jasne, spoko.- odparł i ruszył do sali balowej pogwizdując.
-Ale Cris! Nie zapomnij!- krzyknęła za nim Ellie.
-No!
Louis pociągnął Ellie za rękę i wybiegli z budynku. Na chodniku jeszcze przystanęli i sie pocałowali po czym Lou objął dziewczynę ramieniem i ruszyli w chłodną noc do położonego przecznicę dalej hotelu.

Cris wszedł do sali balowej. Znalazł wzrokiem Aleksis i podszedł do niej. Położył jej rękę na tyłku a ona się odwróciła omiotając go wkurzonym spojrzeniem. Cris zrobił gest i ona się pochyliła.
-Hotel "Mariete", nikt nic nie wie, zadzwoń wiesz gdzie.- powiedział jej do ucha po czym odszedł jak gdyby nigdy nic.

Tymczasem Niall z Natalie stali przy barze i żartowali z barmanem i kilkoma innymi znajomymi. Przysiadł się do nich Liam i zamówił drinka.
-Co jest Li?- spytała Natalie.
-Nic.
-Gdzie Ellie? Czemu nie z tobą?
-Gdzieś z Louisem. Moja kolej już minęła.
-Czemu nie weźmiesz sobie kogoś do tańca? Tyle tu ładnych dziewczyn...- zapytał Niall.
-Ej!- zaśmiała się Natalie.
-Ok... Jak chcesz. Nats zatańczysz?- Liam wstał i podał rękę brunetce pokazując Niallowi język.
-Z chęcią. Zaraz wrócę Niall.- pocałowała go w policzek.
-Ja tu czekam.- uśmiechnął się,
-Ej a nie wiecie gdzie Sam z Harrym? Jakoś ich nie widziałem od czasu toastu...
-Jakby to powiedział Cris... "Gołąbeczki fruwają po prakiecie".- zaśmiał się Niall.
-Idziemy?- Natalie pociągnęła Liama za rękę.

Harry i Sam siedzieli przy stoliku w boksie dla par. Tutaj muzyka grała nieco ciszej, więc można było swobodnie rozmawiac. Siedzieli w milczeniu. Harry przyglądał się jej i zastanawiał się jak zabrac się do tego, co ma zamiar dziś zrobic. Był wdzięczny alkoholowi, że robił z ludzi odważniejszych, ale też załował, że z niego taki tchórz że wstydzi się powiedziec upodobanej dziewczynie co czuje.
-Sam... Muszę ci coś powiedziec. -dziewczyna podnosła głowę znad szklanki z drinkiem i odłożyła parasoleczkę.- Zabieram się do tego od dłuzszego czasu i... Jakoś nie mam odwagi. Możesz się już domyślac po ognisku, ale chciałbym ci to powiedziec wprost.- zawachał się i spojrzał na nią. Patrzyła na niego swoimi pięknymi szarymi oczami słuchając uważnie. Pragnęła żeby w końcu to z siebie wydusił.
-Sam, nie wiem jak to powiedziec, ale... kiedy patrzę na ciebie widzę osobę, którą chciałbym byc, która do mnie pasuje. Odkąd cię poznałem, nieustannie mam cię przed oczami. Zakochałem się wtedy w tobie. Kryję się z tym dwa lata, ale w końcu trzeba to powiedziec. Jestem w tobie po uszy zakochany.
Sam patrzyła na niego jeszcze przez chwilę po czym przesunęła się bliżej niego i zupełnie go zaskoczyła. Pocałowała go w usta w odpowiedzi. Chłopak nie zdążył zareagowac a Sam się odsunęła po czym przytuliła głowę do jego ramienia.
-Trzeba było tak od razu. Ja w tobie też.- wyszeptała i zamknęła oczy. Po chwili zaczęła cicho chlipac a Harry poczuł, że jego koszulka robi się wilgotna. Odsunął Sam od siebie i ujął jej twarz w dłonie zmuszając ją tym samym by na niego spojrzała. Na policzkach miała lekko czarne smugi makijażu. Harry zrozumiał, że to jej reakcja na zmęczenie połączone z alkoholem i wzruszeniem.
-Będzie dobrze. Jeszcze jakieś dwie godziny i będzie po imprezie. Potem pomogę ci zasnąc. Wytrzymasz?- uśmiechnął się do niej. Ona skinęła głową i roześmiała się niemal chisterycznie wierzchem dłoni wycierając łzy.
Do końca imprezy chodzili, tańczyli niemal nieustannie w siebie wtuleni, jakby miało im siebie zabraknąc.
W tym samym czasie Louis i Ellie dotarli do hotelu kilka przecznic dalej. Weszli chwiejnym krokiem do małego lobby i i podeszli do lady śmiejąc się.
-Dwa pokoje poproszę.- powiedział Louis po czym szepnął do Ellie "Tak dla zmyły". Zachichtała.
-Na jak długo?- zapytała recepcjonistka mierząc ich wzrokiem.
-Na jedną noc.- odpowiedziała Ellie.
-Proszę. Opłatę reguluje się przy wymeldowaniu.- niska, pulchna kobieta z toną makijażu na twarzy podała im dwa klucze. Louis pociągnął Ellie po schodach na górę a ona prawie biegła za nim. Zatrzymali się dopiero pod pokojami numer 15 i 16.
-To który wybieramy?- Louis zerknął na Ellie.
-Wybieraj ty, Sherlocku. Ja już nie myślę.
-No to...- Louis włożył klucz do zamka w drzwiach nr 16, przekręcił i otworzył. Poderwał Ellie na ręce tak szybko, że aż krzyknęła i zaczęła się śmiac kiedy przeniósł ją przez próg. Zamknął drzwi kopniakiem i skierował się w stronę łóżka. Położył dziewczynę na plecach na brązowej narzucie. W pokoju pachniało środkami czyszczącymi, ale im to nie przeszkadzało.
Lou chwycił jej nadgarstki i pociągnął jej ręce nad głowę. Zaczął całowac ją w usta, potem przesunął się niżej, na szyję a skończył na dekolcie. Oderwał się na chwilę od niej i ściągnął koszulkę tym samym uwalnijąc ręce Ellie po czym powrócił do "smakowania" jej. Dziewczyna błądziła rękami po jego torsie i plecach z rozkoszą poddając się wszystkiemu. Louisowi udało się w końcu ścięgnąc z niej marynarkę i bokserkę. Przyglądał się przez chwilę jej czarnemu koronkowemu stanikowi.
-To może poczekac.- zaśmiał się i powrócił do calowania. Głaskał ją swoimi ciepłymi dłońmi po nagich ramionach i brzuchu wzniecając międzi nimi żar. Ich serca biły w chaotycznym rytmie a wargi spijały z siebie całe uczucie.
Ręce Ellie odnalazły rozporek chłopaka i próbowały sobie z nim poradzic, jednak po chwili dały za wygraną, bo przypłynęła nowa fala rozkoszy.
Louis wędrując pocałunkami coraz bardziej w dół dotarł do brzycha i zaczął rozpinac dziewczynie spodnie. Ellie wierzgnięciem zrzuciła buty i usiadła by mu pomóc. Po chwili znalazła się w samej bieliźnie.
Louis nie mógł się napatrzec na jej krągłości. Mógłbym oglądac ją taka codziennie, pomyślał jego odurzony alkoholem mózg.
Naraz napłynęła do niego wielka fala podniecenia, kiedy Ellie znowu spróbowała majstrowac przy jego rozporku. Louis zorientowawszy się co dziewczyna chce zrobic, natychmiast zrzucił z siebie uwierające go w kroczu jeansy.
Ellie popchneła go tak, że się położył i usiadła na niego okrakem. Zaczęła robic to samo co on jej robił: całowała go po szyi, umięsnionym torsie, brzuchu.
Louis czuł że już długo nie wytrzyma, choc miał doswiadczenie w tego typu rzeczach przy tej dziewczynie wymiękał a kontrolę przejmował jego spragniony zbliżenia "kolega". Słyszał od kogoś, że Ellie jest jeszcze dziewicą (choc miała już 21 lat; twierdziła, że nigdy ne poznała faceta z którym by się doważyła), więc jego ostatnia trzeźwa częśc zdrowego rozsądku podpowiadała mu, żeby się nie śpieszył. W tamtym momencie nie chciało mu sie wierzyc, że ta drobna blondynka przeżyje dopiero ten pierwszy raz z nim, bo zachowywała się jakby miałą za sobą lata doświadczenia w tej dziedzinie. Ale czego alkohol nie robi z ludźmi?
Lou nie pozwolił jej przejąc kontroli i przeturlał ich tak, że znów znalazł się nad nią. Całując jej obojczyk sięgnął za jej plecy za zapinką od stanika. Ellie wygięłą się w łuk ułatwiając mu zadanie. Po chwili ściągnął z niej biustonosz odsłaniając dwa kremowe "wzniesienia". Natychmiast wziął się za ich pieszczenie. Ellie jęczała z rozkoszy i Louis poczuł, że już niedługo będzie gotowa.
-Ellie, wiem że jesteśmy pijani, ale czy naprawdę tego chcesz? Przeżyc swój pierwszy raz ze mną?- zapytał
-Louis... Tak... Zróbmy to...- jęczała.
Louis więc delikatnie ściągnął z niej koronkowe majteczki i całował ją po nogach, udach, powoli doprowadzając ją na skraj przepaści.
-Louis...- wydyszała.
Chłopak uznał że najwyższa pora i ściągnął swoje bokserki. Jego penis również był gotowy. Przesunął się nad nią i zaczął całowac w usta, powoli się zbliżając. Ellie wplotła palce w jego gęste włosy.
Gdy w koncu ich ciała stały się jednością nie wiedzieli gdzie zaczyna się jedno a kończy drugie. Poruszali się w tym samym szaleńczym rytmie, jakby tańcu. Ich wargi wariowały a serca biły w nieokreślonym rytmie.
Razem sie wznosili ponad granice ekstazy i razem opadali w niekończącym się kole przyjemności i pożądania.

Impreza dobiegała końca. Większośc gości już wyszła, więc w sali zapanowały pustki. Cris stał przy wejściu i żegnał się z tymi, którzy wychodzili.
W pewnym momencie podeszli do niego Sam z Harrym. Miała lekko rozmazany makijaż, ale i tak była z niej niezła dupa, jak uważał.
-Cris?
-Hm, madame?-powiedział udając pijanego.
-Możemy przenocowac w tym hotelu? To hotel twojego ojca, więc może mógłbyś...
-Nie ma sprawy. Załatwione. O nic się nie martw.
-Naprawdę?
-Tak. Nawet nie musicie płacic. Gośc to gośc. Wybierzcie sobie któryś. Klucze są w recepcji.- "Zapłacicie innym razem", pomyślał, ale nic więcej nie dodał.
-No... Dobra... A nie widziałeś gdzies Louisa i Ellie?
-E... Nie wiem gdzie dokładnie są. Na sali ich nie ma?- powiedział rozglądając się.
-Nie. Szukaliśmy wszędzie.- odezwał się Harry.
-No to może sobie ruch...Ehm... gruchają gdzieś w kąciku...?
-Może...- Sam dała za wygraną, bo Cris był mocno pijany, więc nie dało się z nim dogadac.
-Dzięki.- rzucił Loczek i poszli w stronę sali, gdzie stała reszta zespołu.
-I co? Widział ich?- zaytał Liam.
-Twierdzi, że nie wie gdzie są,ale jest mocno pijany, więc może nie pamętac.
-A co z pokojami?
-Mamy sobie wziąśc klucze z recepcji.- Harry wzruszył ramionami.
-Tak po prostu?
-Tak powiedział.
-No to idziemy, nie ma na co czekac. Wszyscy się zbierają a Louis i Ellie znajdą się rano.- odezwał się Zayn.

Louis obudził się w obcym pokoju. Miał lekkiego kaca a oprócz tego mocno bolała go głowa. Usiadł chwiejnie na łóżku i rozejrzał się. Pokój nie był zbyt duży, śmierdziało jakimiś detergentem a łóżko na którym spał było mocno "zużyte". Nagle przypomniało mu się, że jest w hotelu, gdzie przyszli z Ellie wczorajszego wieczoru, kiedy reszta została na imprezie u Crisa a Ellie powinna spac w pokoju obok. Louis wstał i podreptał do łazienki. Biorąc prysznic zastanawiał się czy mógł zrobic coś głupiego z Ellie. Doszedł do wnosku, że raczej nie, bo z tego co pamiętał tylko się całowali, ale kto wie? Przecież był pijany, kompletnie zalany. Nawet nie pamiętał jak znalazł się w łóżku a co dopiero co robił... Postanowił porozmawiac z Ellie. Szybko ubrał się w te same ciuchy, w których spał i wyszedł z pokoju.

Ellie obudziła się dziwnie obolała. Oprócz potwornego kaca bolało ją prawie wszystko. Zaraz... Pamiętała, że jest w hotelu, przyszła tu z Louisem. No właśnie. Czy mogli coś robic? Nic nie pamiętała. Wiedziała, że on tu był, całowali się, było cudownie. Bała się, że może nie byc już dziewicą. Jednak... Czy byłaby zdolna do utraty dziewictwa? Nawet po pijaku?
Pomyślała, że dośc już tego myślenie o niebeskich migdałach i próbowania przypomniec sobie coś z ostatniej części wczoreajszego wieczoru. Usłyszała pukanie do drzwi. Wyjrzała przez judasza. Louis. Wpuściła go do środka.
-Cześc Ellie. Jak się spało?- powiedział wchodząc.
-Mam takiego kaca jak nigdy w życiu. A tobie?
-Łóżko niezbyt niewygodne, ale kaca prawie nie mam. Tylko głowa trochę boli.
Zapadła chwila milczenia.
-Louis, nie sądzisz żebyśmy...- zaczęła Elllie.
-Też mnie to męczy. Coś na to wskazuje? Boli cię coś?
-Właścwie wszystko, ale powodem mogą byc też te przetańczone godziny...
-No właśnie. Ja bardzo niewiele pamiętam.
-Ja też. To... Co robimy?
-Wydaje mi się, że nic nie zrobiliśmy w nocy...- zerknął na nią - Ale z drugiej strony mocno byłem wczoraj narąbany, więc niczego nie jestem pewien... Teraz proponuję wracac. Cris raczej im powiedział, ale i tak będą się martwic. Dasz radę wstac?
-W porządku. Idę się ogarnąc najpierw, bo wyglądam jak straszydło. Zaraz wracam.
-Wyglądasz pięknie. Jak zawsze.
-Ta. Jasne. Już nic nie mów.- Ellie zniknęła za drzwiami łażienki.

Gdy weszli do hotelu "Aurora", gdzie dzień wcześniej Cris zorganizował imprezę, zegar w lobby wskazywał niemal południe. Nikogo nie było widac. Weszli do sali dyskotekowej. Panował tam bałagan nie z tej ziemi. Po podłodze walały się puszki, papierki a wszystko to zamiatały jakies dwie starsze panie. Louis i Ellie wycofali się do holu i ruszyli w stronę reecepcji.
-Może zadzwoń do Harrego na komórkę?
-O tej porze to on jeszcze raczej śpi.
-Nie zaszkodzi spróbowac. Dasz mi telefon?
Louis spojrzał na nią po chwili wachania podał jej swojego iPhona. Ellie wybrała numer.
-Harry?... Tu Ellie. Gdzie jesteście?... My stoimy w recepcji.... Nie. Przed chwilą przyszliśmy... W hotelu przecznicę z tąd... Aha... Ok. Nie spiesz się.- rozłączyła się i oddala Louisowi telefon.- Zaraz tu przyjdzie.
-Obudziłaś go?
-Twierdzi, że nie już nie spał.
-Mam 20 nieodebranych połączeń. Sześc Harry, dwa Sam, raz Zayn, raz Perrie, trzy Natalie i siedem Liam.- mruknął patrząc na wświetlacz.
-I ciebie to dziwi Louis?- odezwał się głos zza pleców Louisa.
-Cześc Hazz. Miałeś się nie spieszyc- uśmiechnęłą się do idącego przez hol chłopaka rozczesującego palcami włosy.
-Cześc. Szukaliśmy was wczoraj cały wieczór!
-Sorry brachu. Ellie się źle poczuła i zaprowadziłem ją do hotelu.
-No w porządku, ale czemu nikt nie przyszedł i nie powiedział?
-Mówiliśmy Crisowi... Obiecał powiedziec.- zdziwiła sie Ellie
-Nic nie mówił a jego też pytaliśmy.
-Co jest?- zapytała idąca w naszym kierunku Sam.
-Zguby się znalazły.- odparł Harry.
-O. Gdzie wy byliście?
-W hotelu przecznicę dalej. Ellie się źle poczuła.- wyjaśnił Louis
-Aha... Ale tak wyszliście bez słowa?
-Sam mowiliśmy Crisowi, że wychodzimy i on obiecał wam przekazac. Do niego proszę wąty. Nie chcielismy wam przeszkadzac, bo się dobrze bawiliście a Cris był akurat pod ręką.- wtrąciła Ellie
-Nam przeszkadzac? A sobie nie? - zapytał Harry
-No tak. Coś sugerujesz Harry?
-Nic. Nie ważne. Pogadamy później Louis.
-No właśnie. My też Ellie.- wtrąciła się Sam
-Już sie boję.- mruknęła Ellie.-Reszta śpi?- postanowiła zmienic temat.
-Większośc tak. Chodźcie do nas do pokoju, bo przecież nie będziemy tak stali na korytarzu.

Przeszli korytarzem na drugie piętro schodami, które znajdowały się na jego końcu. Zatrzymali się przed drzwiami nr 213. Weszli do średniej wielkości pokoju z dwoma łózkami. Wytarty dywan, ciężkie załony w oknach, ogromna stara szafa.
-Szafa jak ta z Narnii.- zaśmiała się Ellie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Tak. Tylko szkoda że nie ma w niej innego świata... Sprawdzałam.- odpowiedziała Sam i mrugnęłą do Ellie.
-Ellie masz telefon?- Harry spojrzał na nią.
-Nie... Sam powinaś miec go w swojej torebce.
-A. Tak. Proszę.
-Zadzwoń do Natalie albo Nialla. Louis ty do Liama a ja do Zayna.-kontynuował Harry.
-A nie możemy po prostu pójśc i zapukac?
-No możemy, ale nie wiem jaki mają pokój. Każdy brał własny. Cris kazał nam wziąśc klucze z recepcji a każdy poszedł po nie "w swoim czasie". Ja akurat byłem z Sam, więc tak się złożyło, że jesteśmy w jednym pokoju.
-Jasne jasne...- zaśmiał się Louis.
-Lou!- oburzyła się Sam.- Nie cwaniakuj bo Bóg wie co wy robiliście!
-Dobra sorry. To był żart.- Louis podniósł ręce.- Nic nie było. Spaliśmy w osobnych pokojach.
Harry spojrzał badawczo na kumpla, ale nic się nie odezwał.
-Dobra. Dzwonię do Nat.- Ellie wybrała numer.- Natalie śpicie?... Aha. Nie my jesteśmy u Harrego w pokoju... Haha. No powinien. Pora karmienia teraz... Dobra wiesz co spotkajmy się, eee, zaraz- Ellie zwróciła się w stronę Sam, Louisa i Harrego.- O której?
-Za pół godziny.- odpowiedział Harry.
-Harry mówi, że za pół godziny- Ellie ponownie mówła do słuchawki telefonu.- Może byc w recepcji.... Nie, będziemy do nich dzwonic... Wyjaśnię jak się spotkamy, ok?... Dobra. To do zobaczenia.- rozłączyła się.- Za pół godziny w recepcji. Oni dopiero wstali,ale powiedziała, że zdążą się uwinąc. A Niall już głodny.- uśmiechnęła się.
-No dobra. Teraz Lou dzwoń do Liama.- zakomendował Harry.
-Ktoś się tu nie wyspał, nie?- zażartował Louis.- Już dzwonię... Halo?... Liam my jesteśmy u Hazzy w pokoju... No ja i El... Nie. A poza tym wyjaśnimy jak się spotkamy... Z Natalie ustaliliśmy że widzimy się za pól godziny w recepcji... Nie. Jeszcze nie. Zaraz Harry ma dzwonic... Dobra to ty im przekaż. I spotykamy się za pół godziny. No ok.- rozłączył się.- Nie musisz dzwonic, bo Liam powiedział że wie gdzie Zayn i Perrie mają pokój i im pójdzie powiedziec.
-Dobra. No to załatwione.

Po feralnym pół godziny spotkali się wszyscy w recepcji. Większośc była niewyspana, z kacem, jednak w dośc dobrych humorach. Wszyscy wyczekująco patrzyli na Lou i Ellie.
-Gdze wy mieliście telefony? Nie spałem większośc nocy, bo myślałem gdze to się możecie podziewac i czemu nie odbieracie.
-Dobra. Może na początek pójdziemy na śniadanie a potem, kiedy będziemy przy jednym stole opowiemy wam z Louisem wszystko po kolei co pamiętamy, ok?
-Chodźmy do McDonalda. Tam dają dobre śniadania.- powiedział Niall.
-Niall to już pora lunchu.- Natalie poczochrała go po włosach.- Ale dobry pomysł. To co idziemy?

Pobliski McDonald znajdował się w galerii handlowej pięc przecznic od hotelu. Wybrali się tam na piechotę, bo raczej żadne z nich jeszcze nie wytrzeźwiało a nie chcieli trafic na policyjny patrol. O tej porze w centrum handlowym było bardzo mało osób, ale kilkoro biznesmenów siedziało przy stolikach popijając kawę i pisząc coś na swoich laptopach albo rozmawiając przez telefon.
Two Directions zasiedli przy największym stoliku i kilkoro z nich poszło zamówic jedzenie.
-Co chcecie?- spytał Niall.
-Capcino a do jedzenia obojętnie.- mrukneła Ellie
-Reszcie weź kawę. A dla mnie i Sam frytki. A ty Zayn, Harry co chcecie?- zapytała Natalie.
-Nie jestem głodny.
-Mi weź tacos. Standardowo.- uśmiechnął się Harry.
-Perrie?- zerknął na blondynkę, która cicho siedziała obok Zayna.
-Latte Machiato i obojętnie.
-Ok.- Niall, Liam i Louis oddalili się do baru złożyc zamówienie.
-O której wracamy do domu?- zapytała Sam.
-Zobaczymy. Jeszcze trzeba pogadac z Crisem. Nie wiem dlaczego nie powiedział wam gdzie jesteśmy z Louisem.- odezwała się Ellie.
-A w ogóle wszyscy mamy pewnośc że jesteśmy trzeźwi?
-Ja dużo piję i szybko trzeźwieję, więc mogę prowadzic. Liam tym bardziej. Wczoraj nie pił zbyt wiele.
-Co ja?- do stolika zblizył się Liam stawiając przed członkami zespołu ich zamówienia.
-Zastanawiamy się o której wrócic do domu.
-Aha. Ja tam mogę prowadzic. Nie ma sprawy.
-No to załatwione. Teraz niech Ellie i Lou nam się wytłumaczą.- powiedział Niall i spojrzał na nich.
-Wczoraj wyszliśmy z imprezy bo źle się poczułam. Ze akurat byłam z Louisem to zaprowadził mnie do hotelu... Lou jak on się nazywał? Pzed wyjścirm powiedzieliśmy Crisowi że wychodzimy i żeby wam powiedział.
-Mariote... Mariete... jakoś tak. No i wzięliśmy klucze i zaprowadziłem ją do pokoju. Ot całą historia. Rano wstałem wziąłem prysznic, poszedłem po Ellie i razem wróciliśmy tam, gdzie wy nocowaliście.
-No to w takim razie czemu Cris twierdził że was nie widział?- zapytała Natalie.
-Nie wiem.- odparł Louis
-Jak z nim gadaliśmy z Harrym to sprawiał wrażenie mocno napitego.-odezwała się Sam.
-Mi się wydawało że udawał, bo w takim stanie to nawet ja nigdy nie byłem. Szkoda że nie widzieliście jak mierzył wzrokiem Sam.- powiedział Harry.
-W każdym razie nie powiedział z niewyjaśnionego powodu.
-Ej a może ona ma jakąś urazę do kogoś z was?- włączyłą się do dyskusji Perrie
-Nie. Raczej nie. Znamy się już kilka lat. Nie zrobiłby takiego czegoś.- odezwał się Zayn.
-Też mi się tak wydaje. A teraz zmieniając temat. Na kiedy mamy coś umówione? Jutro jest niedziela, dzisiaj mamy wolne, więc poniedziałek, tak?
-Yhm. Wywiad do radia. Na temat nowej płyty, więc musimy się przygotowac na dziwne pytania dotyczące nowych tytułów.
-Tak. Fajny był pomysł, żeby nazwac piosenkę "I would be a pornstar". Niektóre fanki pisały mi na Twitterze czy bym nie chciał zobaczyc ich w tej roli.- zaśmiał się Louis.
-"Take off your clothes" też wzbudziło zainteresowanie...- uśmiechnął się Harry.
-Ej a pamiętacie jak kilka dni temu polskie fanki pisały nam wszystkim "I'm sorry"? Zachodziłem w głowę o co im chodziło.- powiedział Niall gryząc hamburger a.
-Chyba chodziło o to, że ostatnio co rusz gazety piszą o jakichś sprzeczkach między nami i że niby Larry nie istnieje...- powiedziała Ellie
-Tak powiedziałem. - odezwał się Louis- Powiedziałem jakiejś dziennikarce że Larry został wymyślony tylko dla zabawy a traktowanie nas jak gejów niszczy naszą przyjaźń. Co nie Harry?
-Ja się nie wypowiadam, bo nie ma sensu. I tak powiedzą swoje.
-Racja. - przytaknął Louis.-O wilku mowa. Już kilka sępów jest. Suszymy ząbki, panie i panowie.- Louis rozejrzał się wokół i wyszczerzył się do kilku fotoreporterów pstrykających im zdjęcia..
-A wracając do tematu...- przerwał Liam- Poniedziałek wywiad, potem co?
-Studio. Musimy dopracowac kilka szczegółów.- powiedziała Natalie
-Ah, tak. Potem wolne?
-Raczej tak. Wybieramy się z Harrym na golfa. Przynajmniej ja mam takie plany.- odezwał się Niall.
-Jak ktoś chce to może jechac z nami.
-Ja spasuję Hazz. Nie lubię golfa. Poza tym my, baby idziemy do kina i na zakupy. Taki babski wieczór.- <Ellie>
-Też idziesz Perrie?- zapytał ją Zayn
-Yhm. Zakupów nie przepuszczę.- Zaśmiała się.
-No to Liam jakieś propozycje? Bo Lou ty pewnie też na golfa?- zwrócił się do Louisa
-Tak. Przecież wiecie jak uwielbiam prowadzic wózki golfowe.- uśmiechnął się Lou
-Nie wiem Zayn. Może po prostu zostaniemy w domu? Poszukamy czegoś w necie, pościągamy muzykę. Hm?
-Mi to pasuje. We wtorek mamy rozdawanie autografów, spotkania z fankami...- <Zayn>
-W środę ostatni koncert tutaj. A w czwartek lecimy na południe.
-O taak. Paryż, Berlin...- rozmarzyła się Sam.
-Ja się nie mogę doczekac Polski. W końcu będę mogla sobie pogadac po Polsku i mnie zrozumieją!- zachichotała Ellie.
-Ciekawi mnie to jakie są Polskie fanki. Bo mam wrażenie że na Twitterze piszą do nas tylko one.- zastanawiał się Harry
-Polskie directionerki mają bardzo silną wolę i są wierne.- odpowiedziała mu Ellie
-O beliberkach też się tak mówi...- wtrącił Niall.
-No tak, ale directionerki się nie biją.
-Tu się zgodzę.- przytaknął Harry.
-Ej mamy jakies konkretne plany na dziś?- zapytał Zayn.
-My możemy miec...- odpowiedziała cicho Perrie.- Co powiesz na kino?
-Ja zostaję w domu przed laptopem. Obiecałam przyjaciółce że będę do niej dzwonic jak tylko będę miała wolną chwilę.- <Ellie>
-Ja wychodzę na miasto połazic. Ktoś ze mną?- powiedział Liam.
-Ja idę z Nat na pizzę.-<Niall>
-Jeszcze nie wiem gdzie pójdę, ale nie mam zamiaru siedziec w domu.- <Louis>
-Ja zabieram Sam na małą... Przejażdżkę.- <Harry>
-Ta. I najgorsze jest to że mi nie che powiedziec gdzie mnie wywozi...- mruknęła Sam szturchając Harrego łokciem.
-Liam chyba będziesz musiał się wybrac sam. Chyba że chcesz się wybrac z nami. Nie będziemy mieli nic przeciwko.- zaproponował Niall.
-Nie, dzięki. Bawcie się dobrze. Może na zakupy sobie skoczę. Zobaczymy.
-Ok. To plany ustalone, teraz co? Idziemy do Crisa po rzeczy?
-Ok. No to chodźmy.

Cris szedł korytarzem z pochmurną miną. Nigdzie nie mógł znaleźc Aleksis a w dodatku wczorajsi balangowicze zostawili taki chlew w sali balowej, że mógł się spodziewac kilometrowego rachunku od ekipy sprzątającej. A wszystko przez to że kochanej Aleksis zachciało się imprezki i bawienia w szpiega. Gdzie do cholery ta kobieta jest?!
Chłopak udał się do ostatniego miejsca, w którym mogła byc. Pokój 254. Głośno zapukał do drzwi. P chwili otworzyła czarnowłosa dziewczyna, która miała na sobie tylko bieliznę i niedbale zarzuconą na ramiona męską koszulę.
-Tak?
-Aleksis gdzieś do cholery była?- wybuchnął Cris a dziewczyna odwróciła się by zerknąc do pokoju. Wszparze w drzwiach było widac łóżko a na nim mężczyznę opierającego się na łokciach i zalotnie spoglądającego na Aleks.
-Dobrze się bawiłam.
-Chyba za dobrze. -mruknął- Jakieś wieści? Coś nowego?
-Hmm...- przeczesała dłonia włosy.- Udało się zrobic kilka zdjęc a poza tym... Nie jestem na bieżąco, bo miałam inne zajęcie.- zaśmiała się a Cris przewrócił oczami i westchnął.
-Następnym razem postaraj się byc, bo nie mam zamiaru odwalac całej całej czarnej roboty za ciebie.- warknął.
-Oj kotku...- mruknęła flirciarsko robiąc minę niewiniątka i podchodząc bliżej.- Gniewasz się na mnie? Ta nic nic nie znaczy. Dobrze było, ale z tobą jest zawsze lepiej. Pamiętaj o tym.
-Ta. Teraz idź do swojego kochasia i wyduś z niego to, co zostało. O ile nie zrobiłaś tego wcześniej...
Aleksis w odpowiedzi zaśmiałą się i szybko zamknęła drzwi jakby tylko czekała na te słowa. Po chwili zza drzwi było słychac głośne mlasnięcia i inne obrzydliwe odgłos, toteż Cris poszedł spowrotem korytarzem, pogrążony w myślach. Najpierw każe mu robic rzeczy na które nie ma ochoty, obiecuje szyszki na wierzbie a potem w samym środku akcji idzie do łóżka z jakimś kolesiem! Już nie wspominając o tym, że to zdrada z jej strony. Jednak często tak robiła. Poza tym Cris też miał kilka panienek na boku, więc nie był święty. No ale on się płaszczył, starał a ona... Uh! Brak słów!
To myśląc Cris o mało nie wpadła na grupkę młodzieży.
-Cześc Cris!
-Cześc- mruknął i odszedł przygarbiony. Kilka metrów dalej spotkał Two Directioners. Kiedy zobaczył Louisa i Ellie idących po przeciwnych stronach grupy na jego usta wpełzł szatański uśmiech. Prawie udało mu się ich wyminąc.
-Cris!- na głos Louoisa musiał się odwrócic.
-O. Cześc! Wyspaliście się?
-Tak. W miarę. Mam pytanie do ciebie, Cris.
-Wal.
-Pamiętasz jak wczoraj wychodziliśmy z Ellie z hotelu?
-Eee...
-Jak wychodziliśmy to prosiliśmy cię, żebyś powiedział reszcie, że wychodzimy. Dlaczego tego nie zrobiłeś?
-... A wy mi coś mówiliście?
-Cris proszę cię!- wkurzyła się Ellie.
-No nic nie pamiętam!
-Jak nie pamiętasz?
-Normalnie. Byłem narąbany. Czego ode mnie oczekujecie?
-Tak. I dzisiaj nagle wytrzeźwiałeś i nie masz nic a nic kaca.- wtrącił się Harry.
-Ty też nie wyglądasz jakbyś wczoraj tak pił, że ledwo utrzymywałeś pion. I to tylko dzięki Sam.
-Nieprawda!- rzucił się na niego Harry, jednak Liam z Zaynem zdążyli go powstrzymac.
-Ej dobra, może dajmy spokój i rozejdźmy się zanim stanie się coś gorszego a zwykła rozmowa przerodzi się w bójkę.- odezwała się Sam spoglądając nieufnie na Crisa.
-Cris, jeszcze jedno. Na pewno nic nie pamiętasz?
-No nic! Słuchajcie, sory że nie powiedziałem co miałem powiedziec, nie zrobiłem co miałem zrobic. Teraz muszę iśc, bo się spieszę. Jestem umówiony.
Cris przebrnął przez zastawiających mu drogę Zayna i Harrego, który spojrzał na niego z wściekłością. Cris ostatkiem samokontroli powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem. Gdy tylko znalazł się na ulicy zaczął śmiac się jak głupi. Harry Styles chciał się z nim bic? Rozgniótłby gówniarza jak jabłko. A Ellie z Louisem? Co, spodziewali się, że wczoraj przekaże wiadomośc do reszty? Najwyraźniej się przeliczyli i to nie pierwszy i nie ostatni raz.

-Wiedziałem że tak będzie.- mruknął Louis, kiedy wracali już swoim ośmioosobowym autem do domu. Liam prowadził, Zayn i Louis siedzieli z przodu a reszta rozmieściła się z tyłu: Harry, Sam i Ellie w pierwszym rzędzie a Niall z Natalie w drugim.
-W sumie to było do przewidzenia. Ale to też nasza wina bo mogliśmy sami pójśc i wam powiedziec.- westchnęłą Ellie.
-Oj przestań. Najważniejsze że się wyjaśniło. A ten palant powinien dostac za swoje.- mruknął Harry, którego jeszcze nie opuściłą wściekłośc.
-Harry jakbyś się zaczął z nim bic tam to by się zjawiła policja i co by było? Paparazzi, prasa i niepotrzebny kłopot. Musimy uważac przed trasą na takie rzeczy.- odezwał się Liam wyprzedzając jakiegoś staruszka w czerwonym fiacie.
-Poza tym on cię specjalnie sprowokował.- <Sam>
-Dałbym mu radę! Tak bym go sprał...!
-Ogarnij się Hazza!- trzepnęła go Natalie sięgając do przodu- Jakbyś mu dał radę to byłoby jeszcze gorzej! Wiesz jaką szychą jest jego ojciec? A Cris to jego ulubiony synek przecież!
-Ej. Przed imprezą tak lubiliśmy Crisa a teraz co? Jesteśmy gotowi z nim się bic. Przecież nic takiego się nie stało. Dobra, może nie powiedział, że wyszliście, ale to przecież nie zbrodnia. Faktycznie mógł zapomniec. Przecież nie znamy go od dzisiaj. Wiecie co? Zapomnijmy o tym. Życie toczy się dalej.- powiedział Liam parkując przed domem i zgaszając silnik.

Liam cicho zapukał a potem wszedł do pokoju dziewczyn. Zobaczył Ellie siedzącą po turecku na łóżku z laptopem na kolanach.
-Sama jesteś?- zapytał siadając koło niej.
-Tak. Wszyscy poszli dwie godziny temu czyli zaraz po tobie. A ty już spowrotem? Myślałam, że nie będzie cię dłużej.- odpowiedziałą podnosząc wzrok znad laptopa
-Znudziło mi się włóczenie po mieście. Przeszedłem żeby wejśc na internet. I żeby dotrzymac ci towarzystwa- mrugnął do niej.
-Ja sobie świetnie radzę sama. Mam co robic. Zrobiłam Twitcama, co chwilę piszę jakieś głupoty na Twitterze a teraz czekam na koleżankę z Polski żeby z nią poskajpowac.
-Dużo ludzi oglądało twitcama?
-Chyba ze dwa-trzy tysiące. Może dlatego że robiłam go sama.
-I tak nie jest źle. A ta twoja koleżanka to fanka czy tylko koleżanka?
-Cóż... I jedno i drugie. Wie o mnie wszystko, znamy się szmat czasu a oprócz tego prowadzi stronkę na facebooku o nas, bloga.
-Jak wam się to udaje pogodzic?
-Normalnie. Nikt ze znajomych na facebooku nie wie, że tu, w Anglii, jestem Ellie Green. Tam znajomi mają mnie za tą, która uciekła z domu i przeprowadziła się do Londynu.
-A jeśli ktoś z fanów by się domyślił?
-To raczej nie jest możliwe, bo jestem niewykrywalna. Co więcej nawet media nie zwęszyły mojego prawdziwego imienia i nazwiska a co dopiero moi byli znajomi.
-Nie usunęłaś konta z fb?
-To nowe tak, ale to polskie zostało. Przecież muszę mieć jakiś kontakt ze światem.- uśmiechnęła się.
-Mówiłaś że ma bloga i stronkę. To jest po polsku, nie?
-Tak.
-A nie dałoby się tego przetłumaczyc?
-Facebook chyba tłumaczy przez Blinga a blog ma google translate'a, więc tak, można. A co chcesz poczytac?
-No, zobaczymy jakie rzeczy o nas piszą.
-No niektóre stronki zdają naprawdę szczegółowe relacje. Chociaż połowa to domysły brane przez czytelniczki za prawdę, mają naprawdę dużo lajków. Na przykład moja Wiktoria, ta koleżanka, pisze prawie zawsze całą prawdę, ale nie wiem skąd ona to wie. Niektóre rzeczy jej mówię, ale nie wszystko, bo wiem że mi nie wolno zdradzac szczegółów.
-Jest online teraz?
-Eee...- Ellie sprawdziła czat na facebooku- Jest. O i wadomośc od niej „Czekaj kochana zaraz zadzwonię. Jeszcze tylko jedna sprawa na stronce i do ciebie wracam”.- Ellie się uśmiechnęła- Ciekawe co napisze.
-Przetłumaczysz mi kilka wpisów?
-W porządku, ale ona dodaje co chwilę, więc przeczytam tylko te najciekawsze. No więc jeden dotyczy twitcama i jest sprzed półtorej godziny. A brzmi tak: ”Zapewne oglądaliście Twitcama a jak nie to poniżej macie link. Jak ktoś nie za bardzo rozumie o czym Ellie tam mówi to powiem tyle, że opowiada o planowanej trasie, że nie mogą się doczekac zwiedzania Europy a Ellie tylko czeka na przyjazd do Polski. Mówiła, że jest sama, bo wszyscy wyszli na miasto. W pewnym momencie na początku słychac chyba głos Louisa jakby mówił „Na raze” czy coś, ale to jest niezbyt wyraźne, chociaż obejrzałam to kilka razy. Znalazłam już zdjęcie ta tumblr z tego twitcama, więc voila” I to jest to zdjęcie.- Wyjaśniła Ellie pokazując je Liamowi.
-Heh fajną minę tu masz.
-Ta... Niezbyt fortunny moment. A tutaj wpis sprzed... pół godziny. „Sprawdziłam informacje i wiem gdzie wszyscy są i co robią. Liam włóczy się sam po Londynie, Niall jest z Natalie na pizzy (zdjęcie z twittera sprzed chwili), Harry dokądś zabrał Sam, Zayn z Perrie wybrali się do kina. Ellie dalej jest w domu. Tylko nie wiem gdzie się podziewa Louis i to jest denerwujące. No,ale nie dane jest nam wiedziec wszystkiego.”
-Niall to musi zawsze być online.
-No tak. Ale dzięki temu wiemy do jakiej pizzerii się wybrali.- zaśmiała się Ellie. Zaraz wyślę mu tweeta.
-No to się zdziwi. … A tu co masz? Jakiś nowy.
-Tak. To ten o którym mi pisała. „Liam jest już w domu i pewnie siedzą z Ellie na internecie albo robią coś jeszcze innego... ;) Śmiałabym się jakby teraz Ellie to czytała. No pewnie Liam też miałby ubaw. Tu macie jedną z najnowszych ich wspólnych fotek.”- Ellie skończyłą czytac i zaśmiała się- To co Li, komentujemy?
-Jasne.
-No to... „Masz rację. Liam i Ellie na 100% mają ubaw ;P”
-Jesteś pewna, że się nie zorientują?
-Nie. Ona wie, że ja to ja a pozostali raczej nie, bo nie pierwszy raz komentuję. Czasem mi przychodzą zaproszenia do znajomych i wiadomości, że jestem podobna do Ellie Green, ale zaproszenia odrzucam a na wiadomości często nie odpisuję.
-Aha.
-Li, mógłbyś mi przynieśc szklankę soku? Pic mi się zachciało od tego czytania- uśmiachnęła się do niego.
-Mhm. I wezmę swojego laptopa przy okazji.- wstał i ruszył do drzwi.- A jaki chcesz sok?
-Obojętnie. Zdaję się na ciebie.- Liam wyszedł a kilka sekund później na ekranie laptopa Ellie pojawił się komunikat o nowej rozmowie. Ellie wcisnęła „Odbierz”.

_____________________________________________________________________________________________Na razie mam tyle :3

środa, 8 sierpnia 2012

Część II: Wstęp

No Hej hej! Dawno mnie tu nie było, przyznaję, ale pisałam II cześć ;) Jestem w połowie, mam 1000 pomysłów na minutę co do tego, więc trochę mi to zajmuje... Macie tu przedsmak i początek II części ;D
_________________________________________________________________________________

Od tamtego wieczoru Natalie i Niall zostali parą. Harry powiedział w końcu Sam, że mu się podoba, ale nic więcej.
Poniedziałkowego poranka, podczas wywiadu w porannym programie telewizyjnym, Niall i Natalie trzymali się za rękę, więc zarówno publicznośc jak i prezenterka domyślili się wszystkiego. Prowadząca zapytała tylko czy to na serio. Niall w odpowiedzi cmoknął Natalie w policzek i powiedział "Jak najbardziej". Natalie spłonęła rumieńcem a publicznośc zaczęła wiwatowac. Nazajutrz w gazetach i internecie było pełno na temat tego związku.
Harry podczas programu trzymał się blisko Sam i często się do niej uśmiechał.  Chciał byc jej ochroniarzem i przyjacielem- niezastąpionym we wszystkim.
Perrie okazała się niebrzydką farbowaną blondynką z zamiłowaniem do tipsów i sztucznych rzęs. Jednak z charakteru okazała się otwarta i przyjacielska, więc wszyscy od razu ją polubili. Wyglądali bosko z Zaynem, pasowali do siebie i byli zakochani. Czegóż chciac więcej?
Louis z Liamem też trzymali się blisko Ellie, która każdy wieczór spędzała z jednym z nich na bliższym poznawaniu się.
Niemal każdy z tych wieczorów kończył się pocałunkiem. Dziewczyna była świadoma, że chłopaki wiedzą co ona robi z tym drugim i miała przez to poczucie winy, że "leci na dwa fronty". Dla osoby przyglądającej się tej sytuacji wyglądałoby to jak zdrada i niemal fałszywośc jednak chłopaki zapewniali ją, że żaden z nich nie jest zazdrosny i że akceptują wszystko. Złożyli nawet (ku zdziwieniu reszty zespołu) uroczyście przed wszystkimi przysięgę krwi, że nigdy nie zmuszą Ellie do wyboru między nimi ani, że nawet tak "cudowna dziewczyna, której oboje pragną" nie niszczy ich przyjaźni. Ellie podczas tej ceremonii uroniła kilka łez jednak ne ze wzruszenia, jak wszyscy myśleli tylko z powodu świadomości, że ta przysięga ich kiedyś zgubi.
Podczas tego pracowitego tygodnia gazety pełne były tematów o romansach członków zespołu, zarówno tych terazniejszych jak i tych dawnych.
Członkowie "Two Directions" byli zapraszani do rozmaitych wywiadów, wszyscy wspólnie pozowali do zdjęc. Internet aż huczał od plotek od psyho fanek co spokojny Niall i urocza Natalie mogą robic w nocy.
Fanki zespołu gromadziły się tłumnie przed studiem nagraniowym i na koncertach domagając się wicej wpisów na facebooku i twitterze, dlatego też niemal codziennie ktoś z członków bandu dodawał choc jedno zdjęcie. Od tej pory twitter stał się niewyczerpalnym źródłem fotek Sam z Harrym, Natalie z Niallem czy Zayna z Perrie oraz zespołowych wygłupów. Istniało równie dużo fotomontaży, ale nikt tak naprawdę nie zwracał na nie uwagi a nawet kiedy Natalie znalazła stronkę z rzekomo prawdziwymi zdjęciami, zespół miał mnóstwo śmiechu.
Tego tygodnia, w środę po koncercie, dziewczyny były bardzo zmęczone i połozyły się wcześniej spac. Tymczasem chłopaki wymyślili nową akcję.
Około 11 w nocy Zayn cicho zapukał do drzwi dziewczyn. Nikt się nie odezwał, więc chłopak wrócił do pokoju po pozostałych. Wyszli z kołdrami i poduszkami w ręku, cicho skradając się przez korytarz.
Weszli do pokoju obok i zobaczyli, że Natalie śpi przodem do ściany, Sam na plecach a Ellie przodem do drzwi. Najciszej jak się dało rozłożyli pościel na dywanie i położyli się. Niall blisko łóżka Nats, Harry- Sam. Louis, Liam i Zayn wyłożyli się na środku.
W czwartek rano po przebudzeniu Natalie wstając mało nie nadepnęła Niallerowi na twarz. Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła że nie tylko Niall tu śpi, ale też reszta grupy. Uśmiechnęła się do siebie i przeszła w stronę łazienki między chłopakami z trudem łapiąc równowagę.
Gdy wróciła z łazienki Ellie leżała na wznak i patrzyłą w sufit. Sam wczołgała się na jej łóżko.
-Już nie śpisz?- szepnęła.- Posuń się.- powiedziałą gramoląc się pod kołdrę Ellie.
-Nie, już nie. Po co szepczesz? Przecież Sam śpi twardo jak zawsze.- Ellie zrobiła jej miejsce.
-Sam tak, ale...Rozejrzyj się. -powiedziała Natalie. Ellie usiadła i zaraz się położyła, tłumiąc śmiech w kołdrę.
-Właśnie zdziwiło mnie to, że ktoś tutaj chrapie... Wydawało mie się, że Hazz jest w drugim pokoju a tu taka niespodzianka... Oni raczej tutaj tak całą noc, nie?
-Na pewno. Jak kładłyśmy się spac to ich nie było.
-Jejku... jak ja kocham te ich wygłupy...- powiedziała Ellie uśmiechając się. Natalie przytaknęła.
Tego dnia chłopcy bardzo zwlekali ze wstaniem, przez co ten poranek był chyba najfajniejszy w życiu "Two Directions".
Jednak Ellie na zawsze zapamięta sobotę. A szczególnie te fragmenty, w których miała w miarę świadomy umysł. Był to wieczór, który odmienił życie zespołu a jej życie wywrócił do góry nogami.

_________________________________________________________________________________
Na razie tyle. Będę tak stopniowo dodawać by podsycać waszą ciekawość ;) Piszcie jak wam się podoba ;)

wtorek, 3 lipca 2012

Wieczór = koniec części I :)

W końcu jest! 6 rozdział! Dziękuję ty, którzy czekali!
Specjalnie dla Was z okazji początku wakacji ;P
________________________________________________________
Ellie obudziła cicha rozmowa. Dziewczyna leżał tyłem do źródła dźwięków i postanowiła ne otwierac oczu i udawac, że jeszcze trwa w błogiej nieświadomości.
-... nie możesz byc chorobliwie zazdrosna, bo dojdzie do tego, że zespół się rozpadnie.- mówiła pólgłosem Natalie.
-Może rzeczywiście przesadziłam z tym, co jej powiedziałam, ale zrozum Nat, że Harry dużo dla mnie znaczy, więc chyba nic dziwnego, że tak zareagowałam.
-Sam... Tobie wydaje się , że możesz go miec tylko dla siebie?
-Nie tylko dla siebie, choc chciałabym...
-Nie możesz tak robic, bo kiedyś i Hazz i Ellie mogą cię znielubic przez to.
-No wiem, ale co ja miałąm zrobic? Poza tym byłam zmęczona.
-Ja bym przymknęła oko na to. Ellie miała rację- to, że się gilgotali o niczym nie świadczy.
-Wiem. Poniosło mnie trochę...
-Sam, przecież ty się na nią rzuciłaś prawie z pięściami! Rozumiem, że straciłaś w życiu wiele miłości, ale musisz czasem opanowac swoją zaborczośc, bo jak narazie Harremu się to podoba, ale w przyszłości może już nie byc tak kolorowo.
-Taak... Powiedziałaś Ellie, że chciałam przeprosic?
-Próbowałam, ale powiedziała, że jak masz coś do powiedzenia to masz jej to przekazac osobiście.
-Ja się jej nie dziwię.- westchnęła Sam. Dziewczyny usłyszały pukanie do drzwi.
-Wejśc.- głośno szepnęła Natalie.
-Hej dziewczyny... Ellie jeszcze śpi?- spytał Liam.
-Najwyraźniej.- mruknęła Sam.
-Chłopaki pytają czy idziemy gdzieś dzisiaj. Może zakupy?
-Eee... Wiesz, że my chętnie, ale zobaczymy jak El wstanie. A wczoraj prosiła mnie żeby jej nie budzic.
-Dobra...- słychac było skrzypienie drzwiami.
-Liam! -krzyknęłą cicho Sam
-Co?
-Skąd ten szatański uśmiech?- zapytała, jednak nie usłyszała odpowiedzi a chłopak zniknął za drzwiami.
-Oho... Można się spodziewac nalotu...- mruknęłą Natalie. Za ścianą było słychac śmiechy, a potem kroki w hallu i ciche "Czekajcie" Harrego.
-Co wy znowu...- zaczęłą Sam ale nie dali jej dokończyc i zbyli machnięciem ręki.
Ellie czuła, że zblizają się do jej łóżka. Domyśliła się że najbliżej byli Louis i Liam, bo dziewczyna czuła zapach ich wody po goleniu.
-Checie leżec na ziemi?- zapytała. Chłopaki zatrzymali sie zdezorientowani. Ellie odwróciła głowę. Natalie i Sam siedziały po turecku na łóżku Sam. Najbliżej rzeczywiście był Liam i Louis, zaraz za nimi Zayn i Niall a Harry stał nieco z boku.- Mówię serio.
-To ty już nie spisz?- zdziwił się Liam a Niall powiedział "No ładnie" śmiejąc się.
-No jak widac nie.- Ellie usiadła.
-To co robimy chłopaki?- Liam odwrócił się do pozostałych. Zayn szeroko się uśmiechnął i spojrzał na Louisa. Chłopak kiwną głową tez się uśmiechając. Niall i Harry zaczęli chichotac.
-O nie...- zaczęła Ellie, ale nie zdążyła, bo całą piątka zwaliła się na nią podobnie jak ona na nich poprzedniego wieczoru.
-Ała! Chłopaki! Już naprawdę nie spię! Złaźcie, no!- jęczała dziewczyna, która na własniej skórze po raz drugi przekonałą się ile waży piątka dorosłych chłopaków.
W końcu udało jej się ich zepchnąc z siebie.
-Niezły poranek chłopaki.- skomentowała śmiejąc się i gramoląc się z łóżka. Harry leżał na ziemi odkąd został zrzucony. Dla wygody tylko oparł nogi o kolana siedzącego obok Louisa.
-To nie mój pomysł.- powiedział Loczek.
-Ani mój, co mnie samego dziwi.-odezwał się Louis.
Ellie się zaśmiała podeszła do szafy. Wyjęła czyste ubrania i poszła do łazienki. Odwróciła się jeszcze w drzwiach.
-Aha... Liam?
-Tak?
-Odpowiadam na twoje pytanie: tak. Idziemy na zakupy. Zaraz po śniadaniu.- chłopak jęknął, Niall z Zaynem zachichotali.- To będzie dobry dzień...
Ellie wyszła z łazienki ubrana w ciemne rurki, dużą bluzę z misiem i z bandanką na głowie. Sam i Natalie również ubrały się w nierzucające w oczy rzeczy. Podczas zakupów dziewczyny chciały jak najbardziej zachowac anonimowośc. Nie zawsze się udawało, bo paparazzi mają wzrok sokoła, ale fanki były mniej spostrzegawcze, więc jakoś to przebranie działało.

Śniadanie przebiegło jak zwykle: trochę śmiechu i wygłupów i omówienie krótkiego planu dnia.
Podczas gdy jedni rozsiedli się przed telewizorem, inni pomagali pani Linde sprzątac ze stołu i myc naczynia.
Podczas tych czynności Ellie udało się odciągnąc Harrego na bok.
-W najbliższym czasie nie będę gadac z Sam, więc nie mam jak ją zapytac. Całą noc myślałam nad tym, co mógłbyś zrobic i wpadłam na pomysł ogniska. Dzisiaj w galerii upieczemy dwie pieczenia na jednym ogniu: my z dziewczynami pójdziemy do butików a wy zrobicie potrzebne zakupy w supermarkecie. Chodzi mi o jakieś przekąski i kiełbaski...  Rozumiesz?- Harry skinął głową,- Kupcie też piwo, bo po kilku głębszych wszystkim będzie się lepiej rozmawiało...To jak?
-Jeśli reszta nie będzie miała nic przeciwko to czemu nie... Musi się udac.- powiedział chłopak.
Około 11:00 byli już w centrum handlowym. Uzgodnili między sobą, że spotkają się za półtora godziny w McDonaldzie (był to kompromis, bo dziewczyny chciały 3 godziny a chłopaki pół).
Dziewczyny kupiły sporo, bo zapowiadał się naprawdę pracowity tydzień. Co rusz koncert, wywiady, występy w programach telewizyjnych... Dla porównania poprzedni tydzień był niczym tydzień w raju- pełny błogiego lenistwa i spania do południa.
Podczas zakupów rozpoznało ich kilka fanek, ale na szczęście zaraz po dostaniu autografu odchodziły uradowane. Paparazzi jak zwykle kręcili się wokół nich, ale zbytnio nie przeszkadzali, więc łatwo było ich ignorowac.
Chłopaki mieli gorzej, bo McDonald aż roił się od błyskających fleszem cyklopów z aparatem fotograficznym zamiast oka (paparazzi- przyp.autorki). Nie brakowało tutaj również fanek.
-Co tam? Widzę że macie tu niezły... hmm... tłok.- chichotała Sam.
-Ktoś dał im cynk.- mruknął rozgniewany Zayn podsuwając dzewczynom frytki. Natalie wzięłą jedną. Przy stoliku byli tylko Niall i Zayn, bo reszta kilka stolików dalej rozdawała autografy.
-Zaraz powinni skończyc, bo trwa to już ponad pół godziny...- powiedział znużony Niall skubiąc frytkę.
-Nas też spotkały fanki, ale nie aż tyle... To co z tym ogniskiem? Zrobiliście zakupy?- zagadnęła Sam. Podczas rundki po sklepach Ellie przedstawiła im swój pomysł.
-Wszystko gotowe.- odezwał się Harry przysiadając się do stolika.- Chłopaki teraz wy. Została tylko garstka.- powiedział do Zayna i Nialla. Wstali od stolika a Hazz zwrócił się spowrotem do dziewczyn.- Wszystko jest tutaj.- wskazał ręką ns leżące pod stołem reklamówki.
-Fajny pomysł Ellie z tym ogniskiem. - zgadał Louis.
-W sumie to pomysł mój i Harrego. Dawno takiego czegoś nie robiliśmy i w najbliższym czasie może nie byc okazji. -wyjaśniła Ellie rozglądając się po wnętrzu knajpki. Przy wejściu zostało już tylko kilka fanek.
Po chwili Niall i Zayn w końcu wrócili do stolika.
-Praca gwiazdy jest męcząca...- westchnął Zayn.
-Dobra. To skoro jesteśmy już wszyscy i mamy robic to ognisko to wypadałoby przydzielic obowiązki...- zaczęła Natalie.
-Zamawiam przekąski!- podniósł rękę Niall.
-Sam?
-No... Z tobą i Sam. Kuchna będzie nasza.- uśmiechnął się.
-Ty, ty, ty, blondaś, nie zapędzaj się. -Zayn pogroził mu palcem śmiejąc się.-Ja biorę na siebie muzykę.- pionformował.
-Ja zajmę się rozpaleniem ogniska. - powiedział Harry.- I Louis mi w tym pomoże.- zaśmiał się spoglądając na przyjaciela.
-Protestuję. -Louis wstał-Ja będę wymyślał gry i zabawy z Ellie. Już mam kilka pomysłów, na przykład...
-Lepiej nie mów Lou. Siadaj. Pomóż Harremu w ogrodzie a zabawy zostaw mnie i Liamowi. Obiecuję, że wymyślimy coś szalonego, nie martw się.- zapewniła go Ellie.
-No dobra... Więc chyba czas brac się do roboty!

Two Diretiones ustalili, że rozpoczną ognisko około pół godziny przed zachodem słońca. Po zakupach mieli czas na swoje zajęcia. Niall z Ellie prowadzili grupowe lekcje gitary w pokoju chłopaków (tego dnia uczyli się grac  Louis i Harry; Liam się przyglądał) a Zayn z dziewczynami oglądali telewizor na dole.

Kilka godzin po przyjściu z galerii Ellie była z Liamem w pokoju dziewczyn. Wzięła kartkę i długopis i usiadła obok chłopaka w pownej odległości. On się przysunął tak blisko, że ocierali się o siebie ramionami, jednak Ellie się nie odsunęła, bo ten dotyk sprawiał jej przyjemnośc. Często zostawali sam na sam w pokoju i Ellie to lubiła. Uwielbiała jak Liam głaszcze ją po dłoni, gdy oglądają wspólnie filmy (swoją drogą Louis głaszcze w tym samym czasie jej drugą, co jest chwilami irytujące, bo ma się wrażenie, że robią to specjalnie z takim tajemniczym uśmieszkiem , ale w większości przypadków jest to słodkie) albo jak razem układają rymowanki podczas ich "poetyckich wieczorków", jak nazywa to reszta zespołu.
-To... Od czego zaczniemy?- zapytała Ellie.
-Ciuciubabka? Chowany?
-Sugerujesz powrót do dzieciństwa?- zaśmiała się.
-Czemu nie? Przyda nam się taka odskocznia od codzienności.
-Dobra...- Ellie zapisała na kartce.- Mamy. Ja proponuję piniatę.
-Fajnie! Tylko zamiast cukierków będzie mąka... - zasugerował Liam.
-Nieźle kombinujesz. Myślę, że powinniśmy ją zrobic bez zasłaniania oczu, bo inaczej się pozabijamy tym... No właśnie czym?
-Kij od miotły?- Liam spojrzał na Ellie. Razem wybuchnęli śmiechem.
-Tak! Już to sobie wyobrażam! Przypuścmy... Louis się zamachnął i na przykład przyłożył Zaynowi. To już wtedy nie będzie takie śmieszne jak teraz.
-No to wałek. Bedzie bezpieczniej i trudniej.
-Tak. Myślę, że to może byc.- zrobiła pauzę.- To może po tym zagramy w nogę? Niall tak lubi. Ja też dawno nie grałam. Reszta na pewno się ucieszy.
-No, ja też bym zagrał. To będzie akurat! Będzie kupa śmiechu i zdrowa rywalizacja a przecież o to chodzi!
-No to mamy ustalone.- Ellie zapisała na kartce kilka pozycji.-Wiesz... Tak sobie wyobrażam jak wy byście wyglądali z mąką na włosach i buzią umazaną błotem.- Ellie zmrużyła oczy patrząc przed siebie.
-I co?
-Jak blond murzyni. Sexy.
Liam wybuchnął śmiechem i szturchnął ją ramieniem.- No z tym sexy to się zgodzę, ale z tymi murzynami niekoniecznie...
Ellie śmiała się razem z nim i zaczęła myślec o tym jak pomóc Harremu w wyznaniu uczuc do Sam. Musiało byc to coś łatwego... Ellie przypomniało się jak kiedyś, na początku gimnazjum z koleżankami kładły się latem na trawie w kółku i reasumowały cały rok szkolny. Wtedy wracały wspomnienia, czasami nawet rozwiązywały się kłótnie. Były to zazwyczaj ostatnie dni przed rozdaniem świadectw, kiedy nie prowadzono już lekcji. Ale zaraz... Ellie Zaczęło coś świtac.
Z zamyślenia wyrwał ją Liam.
-Dawno nie robilismy takiej imprezy. To nam dobrze zrobi. Pamiętam jak kiedyś, kiedy jeszcze nie bylismy Two Directiones, Harry przecholował z ilościa alkoholu i było gadka do gadki i zaczął opowiadac jak... Dobra, może nie chcesz tego wiedziec.- zaśmiał się widząc błagalne spojrzenie dziewczyny.- Wkażdy razie skończyło się na tym, że latał po całym podwórku nago śpiewając "Jeangle Bels". Na szczęście był środek nocy latem, więc ani się nie przeziębił ani nie zobaczyli go sąsiedzi.
-Eureka! Wiem! Zagramy jeszcze w "Pamiętam". Najwyższy czas powspominac...- Ellie się uśmiechnęła.
-Fajny pomysł.- pochwalił Liam i zanotował. Ellie połozyła się na plecach,włączyła na telefonie "Impossible" Shontelle i znów zaczęła marzyc o dzisiejszym ognisku.
Po chwili zauważyła, że Liam się jej przygląda.
-Hm?- zapytała.
-Nic. Właśnie przypomniałem sobie jak wyglądałaś kiedy was poznaliśmy.
-Tak?
-Miałaś na sobie jasną sukienkę i kremowe balerinki. I rozpuszczone włosy.
-Ooo... Miło, że pamiętasz. Ty za to byłeś ubrany w niebieską bluzę jeansy i conversy. Zayn miał kurtkę basebalówkę, Niall czerwoną bluzę, Harry...marynarkę o ile dobrze pamiętam a Louis miał czapkę i te swoje spodnie od pizamy.- zaśmiała się,
-Masz dobrą pamięc. Od tamtej chwili... Wpadłaś nam, to znaczy mi i Louisowi w oko, choc wiedzieliśmy, że miałaś chłopaka...
-Taa...Jason leciał tylko na mój tyłek i forsę. Nic go tak naprawdę nie obchodziłam.
-Ty mnie obchodzisz.- powiedział cicho.
-Wiem Liam.- Ellie usiadła.
-Ale potem z nim zerwałaś i... we mnie obudziła się nadzieja. Te kwiaty, co znajdowałaś na początku na łóżku były ode mnie... Zayn je tylko tak zostawiał, bo go o to prosiłem. Po jakimś czasie chłopaki zorientowali się, więc przestałem.
-Liam...- Elle oparła mu głowę na ramieniu. Wzruszyła się.- Od początku domyślałam się, że to ty albo Louis. Dziękuję ci. Dzięki temu poczułam się po raz pierwszy od dawna... wyjątkowa, potrzebna... Tylko... -usiadła naprzeciwko niego i wzięła go za ręce.- Nie chcę wchodzic między was, przyjaciół. Wiem, że podobam się wam obojgu, ale nie chcę żebyście byli przez to wrogami. Poza tym boję się, że stracę bliskie mi osoby...- Ellie westchnęła i na chwilę spusciła głowę- Nigdy wam nie mówiłam jak dokładnie znalazłam się w Londynie. Mam taki pomysł, żeby zrobic dziś też kółko zwierzeń, bo wielu z nas ma sobie coś do powiedzenia a ja chciałabym wam opowiedziec jak to było. - przerwałą i spojrzala mu w oczy- Liam oboje jesteście uroczy, ale nie potrafię wybrac między wami. Mogę nawet powiedziec, że jestem wszą psycho-fanką. Cały czas o was myslę, tęsknię, kiedy was nie widzę, Czekam na chwilę kiedy będziecie obok mnie.Uwielbam was i...
Ellie nie dokończyła, bo Liam wziął jej twarz w dłonie i powoli zbliżył swoje usta do jej ust. Dziewczyna znieruchomiała, jednak nie odsunęła się. W sposobie w jaki ją całował można było poczuc od dawna tłumone emocje. Tęsknotę, ból, żal, smutek, zafascynowanie. Ellie mile zaskoczona poddała się i odwzajemniła pocałunek przysuwając się bliżej chłopaka. W tamtym momencie nie starała się ukryc swojego zauroczenia Liamem, bo chłopak i tak by to wyczuł. Zamknęła oczy i pozwoliła fali uczuc przepłynąc przez siebie. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że już nie może życ bez zespołu. Nie potrafi zaczynac dnia bez Nialla robiącego sobie wielopiętrową kanapkę podczas śniadania, bez cichego Zayna, któremu w niektórych sprawach naprawdę mozna zaufac, bez Harrego, który mówi że jest bezczelny i zakręcony, ale w rzeczywistości to niezły flirciarz i świetny kompan (wyjątkiem są dziewczyny, z którymi Harry chce "na poważnie"). Już nie wspominając o "jej chłopcach", jak ich nazywa. Zespół był dla niej chyba najlepszym, co ją w życiu spotkało. Tutaj nareszcie mogła byc... sobą. Czuła się akceptowana, bo w tej grupie każdy był inny, nie było dwóch takich samych charakterów, ale to sprawiało, że tak dobrze się dogadywali.
Liam odsunął w końcu swoje usta i potem jeszcze tylko deliktnie musnął nim policzek Ellie szepcząc "Nigdy więcej tak nie mów". Popatrzyli sobie chwilę w oczy i zetknęli się czołami. Nic więcej nie trzeba było mówic, bo emocje mieli wypisane w oczach i na twarzy. Przez tą chwilę w oczach Liama Ellie zobaczyła ulgę, bo w końcu udało mu się jednoznacznie wyrazic uczucia. Tymczasem jej oczy wyrażały zrozumienie i radośc, bo cieszyła się, że w końcu doszło do tego, co już wielokrotnie jej się śniło.



Zebrali się w blasku ostatnich promieni zachodzącego słońca przy przygotowanym przez Louisa i Harrego ognisku. Pomarańczowe płomienie tańczyły wesoło targane lekkimi podmuchami wiatru.
Niall przyniósł gitarę swoją i Ellie, ponieważ ta, za względu na to, co się wydarzyło, zapomniała ją wziąśc.
Co do Liama to nie rozmawiali na temat tego,co zaszło wcześniej, ale obojgu dopisywał humor. Nie mówili nic, bo wszystko było przekazane długo oczekiwanym pocałunkiem, więc żadne słowa nie były już potrzebne.
Wokół ogniska chłopaki ustawili drewniane ławeczki i położyli koce (zapowiadała się dośc chłodna noc) a niedaleko ogniska, poza kręgiem stał stolik, na którym stały przekąski przyrządzone przez Nialla, Sam, Natalie a także Harrego i Louisa (pomogli im, kiedy skończyli na dworze a poza tym Harry umie świetnie gotowac) a w przenośnej lodówce chłodziło się piwo.
Zayn puścił muzykę z przenośnego odtwarzacza. Potem wszyscy chwalili go za wybór utworów a on nazwał się "DJ Malikiem".
Zabawa w ciuciubakę i chowanego była strzałem w dziesiątkę. Niallowi zawiązano chustką na oczy i ganiał po całym podwórku kilka razy "łapiąc" drzewo. Potem była kolej na Harrego, któremu Louis podkładał haki a potem pomagał mu wstac, zwalając winę na innych (dla zabawy oczywiscie).
Specjalnie ktoś podgłosił muzykę, żeby choc trochę zagłuszyc ich śmiechy, ale niewiele to dało, bo po prostu ciężko było uciszyc osiem osób co sekundę wybuchających śmechem.
Podczas zabawy w chowanego (dwójka, która zostanie odkryta najpóźniej zostaje kapitanami i będzie mogła wybierac drużyny podczas gry w nogę) Ellie pociągnęła Harrego do swojej kryjówki.
-Gdy myśleliśmy z Liamem nad zabawami, wpadłam na pomysł, żeby zrobic kółko zwierzeń. Będzie ci łatwiej kiedy każdy powie coś o sobie.- powiedziała.
- Mhm. Nieźle. A co potem?- zapytał Harry.
-Potem... Będziemy po jakiejś dawce alkoholu, więc będzie dużo łatwiej...- zaśmiała się, Harry skinął głową a Liam stanął za nimi.
-Tu was mam! Mamy kapitanów!- krzyknął do pozostałych.
Ellie i Harry wyszli zza żywopłotowej rzeźby. Przy ognisku Zayn i Louis tarzali się po ziemi a reszta im kibicowała. Wszyscy się śmiali, chłopaki chwilami klęli, ale i tak trzeba było w końcu ich rozdzielic. Po skończonej "walce" Lou mocno uściskał Zayna i pogratulował chłopakowi sprawności fizycznej.
Potem przyszedł czas na mecz. Zrobili bramki z jakichś desek a piłkę mieli niezbyt napompowaną, ale nie przeszkodziło im to. Dużo było kłótni o to, kto zdobył punkt, drużyna Ellie czy Harrego, ale ostatecznie kapitanowie roztrzygnęli remis.
Po meczu Ellie i Liam poszli do domu przygotowac piniatę a pozostali piekli kiełbaski. Po czterdziestu minutach wielka reklamówka wypchana mąką była gotowa. Liam taszczył worek a Ellie niosła wałek i sznurek do przywiązania na drzewie.
-Każdy ma po jednym uderzeniu. Komu worek pęknie, ten wygrywa.- wyjaśnił Liam.
Pierwsza uderzyła Sam, następnie Natalie a potem Ellie, ale żadnej z nich się (na szczęście) nie udało. Żadnemu chłopakowi też nie, ale worek był juz mocno osłabiony, więc uzgodnili ze sobą, że wszyscy razem wykonają ostatnie udarzenie. Na "Raz, Dwa. Trzy" uderzyli a reklamówka w końcu pękła obsypując ich białym proszkem. Ellie i Liam zaczęli się śmiac a zaraz za nimi pozostali.
-C...Co to jest?-odezwał sie Zayn strzepując z siebie mąkę.
-Mąka Zayn. Taki prezent ode mnie i od Liama. A nie ówiłam, że będzie coś szalonego? Niespodzianka!- krzyknęła Ellie.
-No, to wam się udało.- skomentował Louis śmiejąc się.
Potem wszyscy zasiedli przy ognisku i jednocześnie na "Trzy, Czte-ry" otworzyli puszki i rozległo sę charakterystyczny syk i kliknięcie.
-Uwielbiam to.- zaśmiała się Sam upijając łyk.
Następnie Louis wymyślił kalmbury. Było dużo śmiechu, bo pełno w tej zabawie dwuznacznych gestów, które budziły wypowiadane na głos skojarzenia, co sprawiało, że niektórzy członkowie zaspołu niemal dosłownie tarzali się ze śmiechu.
Po kalamburach już dawno było ciemno i jedynym źródłem światła był płomień ogniska, kóry ogrzewał roześmiane twarze Two Directions.
Do tego czasu większośc zdążyła już wychylic kilka puszek (nie Liam, bo on boi się o swoje zdrowie).  Kilka osób miało na ramionach koc, bo temperatura spadła o kilka stopni.
-Słuchajcie everyone! Co powiecie na grę w zwierzenia? Wielu z nas ma sobie cos do powiedzenia a dzisiaj tak się składa, że mamy wolny czas i jesteśmy wszyscy razem, więc to idealna okazja. Ja mogę zacząc. To co?- zaproponowała Ellie.
  -Dobry pomysł.- przytaknął Niall.
-Ok. Niall zrób nastrój jak możesz.- uśmiechnęła się do blondyna a on sięgnął po gitarę i zagrał coś stylem arpegio (czyt. /arpedżio/)
-Dobra. Wiecie, że pochodzę z Polski, ale nie dokońca wiecie jak znalazłam się w Londynie... Na początek chciałam wam podziękowac, że nie zmuszaliście mnie do zwierzeń i nie kazaliście mi do tego wracac.. W końcu dwa lata do sporo czasu... Myślę, że teraz jest najwyższy czas, byście się dowiedzieli, bo niedługo trasa, więc możecie mnie zostawic w Polsce jakby coś...- zaśmiała się.- Ale do rzeczy.- zrobiła pauzę.
-Uciekłam z domu.- to wyznanie spowodowało, że wokół ogniska zapanowała cisza i nawet Niall na chwilę zgubił się w rytmie.- Wolałam chowac się u matki chrzestnej w domu niż codziennie słuchac rozkazów oraz że jestem głupia i do niczego się nie nadaję. W sumie rozważałam dwa rozwiązania: uciec albo już nigdy się nie obudzic. Wybrałam tą mniej drastyczną metodę i dlatego dzisiaj mogę się z wami tutaj świetnie bawic.Jeszcze w liceum załatwiałam sobie legalnie papiery na zmianę nazwiska. Przyjeżdżałam tu jeszcze przed skończeniem pełnoletności. Kilka dni po 18 urodzinach już mnie w Polsce nie było. Szkołę skończyłam właśnie tutaj i to tu poznałam Natalie i tak to się zaczęło... Od tamtego czasu, czyli ponad dwa lata, nie mam z rodziną kontaktu.
-Tak zupełnie?- zapytał Zayn.
-Z ciotką rozmawiam przez telefon albo wymieniamy się mailami, ale z rodzicami nie rozmawiałam odkąd ciotka bezskuteczne próbowała mnie nakłonic do powrotu do domu. Ostatni raz ich widziałam jak rok temu poleciałam do Polski na weekend, pamiętacie? Wtedy poszłam do domu, bo nadal mam klucze, ale na szczęście nikogo nie było. Potem minęłam ich na ulicy. Moja wtedy 15-letnia siostra mnie rozpoznała i powiedziała do mnie "Elka? Elka! Mamo, to Elka! Co ty tu robisz?". Jednak uciekłam. Moja matka nic nie odpowedziała. Jak biegłam to słyszałam tylko jak mówi do mojej siostry żeby się uspokoiła. Tak naprawdę nazywam się Elżbieta Górska, więc tylko moje teraźniejsze inicjały się zgadzają... Ot i cała historia. Jeszcze raz przepraszam, że tyle to ukrywałam, ale... do niedawna bałam się przyznac, że moje nazwisko jest fałszywe i bałam się wrocic do przeszłości, ale nauczyłam się stawiac czoła lękom. Dzięki temu żyje i tu siedzę.- uśmiechnęła się.
-Wow... Ellie...- powiedział Niall przestając grac.
-Ja bym wybrał to drugie...- odezwał się Zayn.- Chyba mamy szczęście, że jesteś z nami...- wstał i podszedł przytulic dziewczynę a za nim zrobił to Naill, Louis i reszta. Trwali chwilę w zbiorowym uscisku, aż w końcu Ellie się wyswobodziła śmiejąc się.
-Już możecie mnie puścic. Nie zamierzam życ przeszłością. Już się przyzwyczaiłam, że byłam niechciana córką, bo rodzice chcieli chłopca... No ej! Głowy do góry! Ja się tym nie przejmuję, więc wy też nie musicie! Carpe Diem!
Wkońcu ją puścili i Ellie usiadłą na ziemi opierając się o kolana Natalie. Potem zaczął mówic Zayn.
-Ja też mam wam coś do powiedzienia... Muszę się wam przyznac. Mam dziewczynę.- Louis się rozesmiał mało nie dławiąc się piwem (co wywołało śmiech również u innych) z tylko dla niego wiadomego powodu a Zayn tylko pokręcił głową z uśmiechem i niezrażony konynuował. -Poznałem ją jakis czas temu. Sorry, ż ewam jej nie przedstawiłem, ale no... Bałem się, że się przestarszy.
-Jak ma na imię?- zapytał Harry.
-Perrie Edwards. Śpiewa w zespole Little Mix i jest cudowna. W poniedziałek jestem z nią umówiony, więc postaram się ją wam przedstawic.
-Spoko stary. Będziemy się zachowywac przyzwoicie.- odpowiedział Hazz i jednocześne zaśmiał się ze swojego żartu.
Kiedy Harry skończył komentowac a potem przedrzeźniac się z Louisem, odwzwala się Sam.
-Ellie, Lou, Liam, Harry... Chcialam was przeprosic za mój wczorajszy wybuch. A wszeczególności ciebie Ellie. Bylam zmęczona, zdenerowałam się i...noo... nie dokońca tak miało to zabrzmiec...
-Sam w porządku. Nie gniewam się. Każdemu się moze zdarzyc.
-Serio?- wstała.
-Serio. Już jest ok.- Ellie tez wstała i zrobiły serdecznego misia.
-A nie mówiłem?- zwrócil się Zayn do chłopaków.
-Co "nie mówiłem"?- Natalie spojrzała na niego.
-Że się za kilka dni pogodzą. Mogłem się założyc!- śmiał się.
Po Sam chłopaki wstali i poszli na moment na męską naradę. Po chwili wrócili z uśmiechami na twarzach, Niall wziął gitarę i czekał a Zayn gdzieś zadzwonił.
-Cześc. Masz chwilę? Mam niespodziankę.- i najwyraźniej włączył na głośnowówiący, bo usiadł i położył telefon na kolanach.
-Dziewczyny, każdy z nas chciał coś wam przekazac od siebie. Myślałem nad pomysłem Ellie o kółku zwierzeń i postanowiliśmy, że zrobimy to wspólnie.- powedział Liam i dał znak Niallowi. Kiedy blondynek zaczął grac "Moments", dziewczyny zamurowało. Ellie odchyliła głowę do tyłu i uśmiechnęła się do Natalie. Ta odwzajemniła uśmiech i spojrzałą porozumiewawczo na Sam. Wszystkie trzy miały iskierki w oczach.
Chłopaki, gdy śpiewali siadali koło dziewczyny, która im się podobała i śpiewali do niej.

Shout the door turn the lihgt of
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna be beside you
I cannot hide this even though I try

Hard beats harder
Time escapes me
Trembling hands toutch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face.

Śpiewał Liam siadając koło Ellie. Potem przyszła kolej na Harrego. Sam była wniebowzięta, mało nie piszczała z radości.

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time.

Refreny śpiewali wszyscy a Ellie postanowiła wyręczyc Nialla w akompaniowaniu, więc sięgnęłą po swoją gitarę. Niall posłał jej pełne wdzięczności spojrzenie.

You know I'll be
Your life, your voice, your reason to be
My love, my heart
is breathing to this
Moment in time 
I'll find words to say 
before you leave me today.

Niall wstał ze swojego miejsca i usiadł z gitarą koło Natalie.

Close the door
Throw the key 
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded 
Like the night sky.

Potem przyszła kolej na Louisa. Śpiewając usiadł po prawej stronie Ellie.

Undecided
Voice is numb
Try to scream out may lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face.

Później, po refrenie Zayn podniósł telefon i śpiewał do słuchawki dla Perrie.

Flashes left in my mind
Going back to the time
Playing games in the street
Kicking ballswith my feet
Dancing on with my toes
Standing close to the edge
There's a paile of ma clothes at the end of your bed
As I feel myself fall
Make it joke of it all.

Chlopaki dokończyli jeszcze spiewanie i kolejne piosenki śpiewali wszyscy z akompaniamentem dwóch gitar.


Razem Two Directions zaśpiewali kilkanaście piosenek również a capella, bo po kilku szybkich rytmach Ellie i Nialla bolały palce od szybkiej zmiany chwytów.
Po skończonej zabawie Zayn i Liam zostali przy ognisku by porozmawiac z Perrie a reszta rozeszła się parami po ogrodzie. Harry z Sam i Niall z Natalie udali się w dwóch różnych kierunkach a Ellie z Louisem poszli w stronę altany.
-Z dziewczynami jesteśmy zgodne, że to, co zrobiliśce dzisiaj było... piękne. Dziękuję.- powiedziała do niego przytulając się.
-Cieszę się że wam się podobało.- odpowiedział i zapadła między nimi cisza. W tym czasie dotarli do małej drewnianej altanki ustawionej w rogu ogrodu, otoczonej z trzech stron tujami. Było tam cicho i niemal romantycznie, więc to miejsce idealnie nadawało się na spotkanie z chłopakiem w cztery oczy.
-Nie zdawałem sobie sprawy jak wiele przeszłaś. Wydaje mi się, że żaden z chłopaków tyle by nie wytrzymał.- powiedział a Ellie dopiero po chwili zorientowała sę, że Lou mówi o jej ucieczce.
-Cóż... Nie było łatwo, ale dałam radę. Miałam cel w zyciu, marzenia i chyba to utrymało mnie przy życiu.
-Tak. Marzenia czynią cuda.- zaśmiał się.- Opowiesz mi o swoim życiu?
-Co chcesz dokładniej wiedziec?
-Liczę na to, że powiesz teraz coś więcej niż na ognisku...- zasugerował a Ellie się zaśmiała.
-Aha. To o to chodzi. W porządku. No to... W sumie na ognisku wszystko powiedziałam...
-Nie mówiłaś zbyt szczegółowo o siostrze.
-Moja siostra to rozpuszczona, niewychowana gówniara, którą lubiłam tylko jak była małym szkrabem i się nią zajmowałam. -prychnęła- Zawsze rodzice traktowali ją lepiej niż mnie. Miała większośc tego, co chciała, bo potrafiła miesiącami marudzic o tej rzeczy do czasu aż w końcu tego nie dostała. Jej też miałam dośc.
-A dzisiaj? Jaka jest?
-Oglądałam jej zdjęcia na facebooku niedawno i muszę przyznac, że brzydka nie jest, ale gdybyś ty je zobaczył! Mi matka pozwalała się malowac pod pewnymi warunkami a ta gówniara ma tapetę gorszą niż... Leady Gaga nawet. I w dodatku na większości zdjęc jest z
innym chłopakiem a podpis pod zdjęciem brzmi "Z moim misiem". Porażka po prostu.
-Serio? A jak było kiedyś?
-Kiedyś to ona wykorzystywała to, że jest młodsza i ma dysleksję. Ogólnie była wolniejsza niż inni, potrzebowała więcej czasu na naukę i niektóre rzeczy. Poza tym chciała psa- kupili jej, ale to ja się musiałam nim zajmowac. Nie wiem jak jest dzisiaj, ale wydaje mi się, że ustawiła rodziców dla swoich potrzeb. Kontaktuję się ze swoją przyjaciółką z Polski jeszcze z czasów liceum i ona mi mówi, że kiedy jest w Jaczowie i odwiedza koleżanki, widzi Gośkę (czyli moją siostrę) jak chodzi po wiosce ze swoimi pozal się Boże koleżaneczkami.
-Czemu pożal się Boże?
-Bo one się więcej kłócą niż przyjaźnią.
Było przed północą a Ellie stała z Louisem opierając się o balustradę. Promienie księżyca przedzierały się przez gęsty splot gałęzi tui a powstałe cienie tworzyły na podłodze różnokształtny wzór. Louis spojrzał na Ellie i westchnął. Jasne promienie księżyca oświetlały jej warz z profilu- była cudowna.
-Nie uwierzę, że twoje życie składało się tylko ze złych chwil. Bo popatrz, rodzice Harrego rozwiedli się gdy miał 7 lat, ale on nie ma zbytnio złych wspomnień z tamtego okresu. Musisz pamiętac coś miłego.- powiedział a Ellie się uśmiechnęła.
-Masz rację. Były jedne wakacje nad morzem, które były naprawdę super. Pamiętam jak kompalismy się w morzu z tatą, wspólną grę w Air Hockeya... Poza tym pamiętam jak rozmawiałam  z mamą na temat chłopaków...- zaśmiała się.- Więc dobrze mówisz, że nie wszystkie moje wspomnienie są złe. Jednak zdarzały się chwile kiedy naprawdę moja matka zawiodła moje zaufanie. Zwierzyłam jej się z czegoś a ona potem wspomniała o tym przy rodzinie, drwiąc ze mnie i potem się śmiali z tego... Dla nich to były żarty, ale ja się po tym... no... lekko samookaleczałam.
-Ty?- zapytał zdziwiony Louis. Ellie pokiwała głową.- A masz jakieś... blizny?
-Kilka, ale słabo je widac. Nie lubiłem tego sposobu pozbywania się emocji. Kiedy mnie coś dręczyło po prostu brałam gitarę. I to mi zostało do dziś.
-Mówiłaś, że gadałaś z mama o chłopakach. Powiesz mi ilu ich było?- zasugerował z niewinnym uśmieszkiem. Ellie się roześmiała.
-Niezbyt wielu. Kiedy was poznałam byłam z Jasonem, ale okazało się, że on bardziej kocha salony gier niż mnie. Zabierał mnie na dyskoteki tylko żeby się pochwalic kumplom, stawał drinki, przekąski a potem, kiedy mnie odwoził do domu pożyczał pieniądze i wracał na dyskotekę. A muszę powiedziec wybierał starannie takie miejsca, gdzie były automaty do gier.
-A przed Jasonem był ktoś?
-Ooo... Nie, bo jak tu przyjechałam nie znałam nikogo i długo zajęło mi zaaklimatyzowanie się. A w Polsce było tylko kilku z liceum, ale ja nie brałam tego na poważnie.
-A... Nas traktujesz na poważnie? Liama i mnie?
-Louis! Oczywiście, że tak! Wy to co innego niz inni.
-Po jakimi względami?
-No... Przy was nie muszę niczego udawac, czuję się sobą, ufam wam obu... Ale Lou... Wiem do czego zmierzasz. Jednak nie umien wybrac miedzy tobą a Liamem. Uwelbiam was tak samo.Wiem, że się powtarzam i mówię to za każdym razem, ale taka jest prawda. Poza tym jesteście przyjaciółmi i nie chcę tego niszczyc.- Louis milczał chwilę.
-Ellie, nie do końca o to mi chodziło, ale jak już jesteśmy przy ty temacie to... Czyli do nas czujesz cos więcej niż czułaś do swoich wcześniejszych sympatii?
Ellie stanęła naprzeciwko niego i popatrzyła mu w oczy.
-Nie wyobrażam sobie bez was mojego życia. Niektórzy to nazywają miłoscią. Nie potrafiłabym życ bez was, bez zespołu... Kiedy was poznałam próbowałam zacząc życe od nowa i jakoś specjalnie mi to nie wychodziło. Już rysowałam sobie scenariusz jak ze sobą skończyc, ale wtedy pojawiła się Natalie a potem wy... To były jedne z tych dni, których nigdy nie zapomnę. Na castingu, gdzie poznałam Natalie byłyśmy tylko dwie wśród rzeszy małolatów, choc mieściłyśmy się w granicy wiekowej. Od razu odnalazłyśmy współny język. Potem wy... Tutaj nareszcie czuję się jak w domu. Wy tworzycię moją wymarzoną rodzinę... Dlatego prędzej się zabiję niż pozwolę sobie to zniszczyc.-Ellie spojrzała Louisowi hardo w oczy a po jej policzkach pociekły łzy. Odwróciła się i odeszłą kilka kroków w głąb altany.
Louis podszedł do niej od przodu i objął, jedną ręką głaszcząc jej włosy.
-Ellie... Nie płacz. Przepraszam, nie powinienem zaczynac tego tematu. Nie chciałem. Przepraszam. Żaden z nas nie oczekuje, żebyś wybrała między nami...- zamilkł.- Elizabeth spójrz na mnie.- Dziewczyna powoli podniosła głowę.- Oboje cie kochamy i żaden z nas nie będzie kazał ci wybrac. Rozmawiałem z Liamem. On mówi to samo.- Ellie miała ochotę powiedziec "Tak wiem. Mówił mi to dzisiaj.", ale tylko spuściła glowę, bo nie chciała by Louis wyczytał z jej oczu tego, co chciała przed nim ukryc. Jednak on ne dał się zwieśc. Zbyt dobrze ją znał.
-Ellie wiem, co robiliście dzisiaj z Liamem, ale nie mieszam się do tego. Akceptuję to i w żadnym wypadku nie jestem zazdrosny. Chciałbym ci udowodnic, że cię kocham, że mi to nie przeszkadza... Chciałbym cię pocałowac, ale nie zrobię tego.
-Czemu?- szepnęła Ellie podnosząc głowę i patrząc Louisowi w oczy.
-Bo możesz tego nie chciec.
-Ale chcę.
Lou patrzył jej w oczy starając się wyczytac w nich co naprawdę czuje Ellie. Wpół świadomie zaczęli zbliżac do siebie głowy, jednak Louis się cofnął.
-Ellie nie chcę, żebyś robiła to z poczucia winy, wyrzutów sumienia czy żeby "było po równo". Liam mi opowiadał, więc wiem, ale nie musisz tego robic.
-Louis proszę...- powiedziała łamiącym się głosem. Chłopak zawachał się, jednak gdy wplotła palce w jego włosy a drugą zarzuciła mu na szyję, zdecydował się,
Całowac z Louisem było inaczej niż z Liamem. W Lou Ellie nie wyczuła tej słodkiej nieśmiałości co u Liama. Louis całował stanowczo i z przekonanem, za to Li był delikatny i czuły. Ellie pomyślała, że spotkało ja największe szczęście w życiu, bo miała dwóch cudownych mężczyzn koło siebie. Nie potrafiła tylko określic, który z nich lepiej całuje tak samo jak nie potrafła wybrac między nimi.
Louis odsunął się pierwszy i stali jeszcze chwilę w milczeniu, przytuleni.
-Już późno. Reszta pewnie już w pokojach. Chodźmy spac.- szepnał jej we włosy. Ruszyli trzymając się za ręce.
W hallu spotkali Harrego w samych bokserkach, który wychodził z pokoju dziewczyn. Jak tylko zobaczył Louisa rzucił mu się na szyję.
-Loui! Stęskniłem się!
Niall wyjrzał zza drzwi od pokoju chłopaków.
-Louis i Ellie przyszli.- powiedział w kierunku głębi pokoju.
-Fajne ognisko. Ellie udało nam się! Juhuu!- krzyczał Harry.
-E... On chyba przecholował.- odezwał się Niall.
-Tak. Raczej tak. - powiedział z uśmiechem Louis.- Chodź Hazz. Idziemy spac.
-To ja też idę. Dobranoc chłopaki.- powiedziała Ellie. Podeszła przytuliła na dobranoc Nialla, pomachała w kierunku głębi pokoju, uściskała jeszcze Harrego i Louisa, od których dostała po buziaku w policzek (od Harrego na wskutek działania alkoholu) i zniknęła za drzwiami pokoju dziewczyn.


_________________________________________________________________________________
To już koniec I części, ale nie martwcie się. Już mam połowę drugiej.Tylko nie wiem, czy dodać to w całości czy częściami... Piszcie w komentarzach jakbyście chcieli, bo to od Was zależy.