Heh. Cześć. Oj długo mnie nie było, długo. Bardzo przepraszam, ale zupełnie zapomniałam o tym blogu! Jednak mam dla was duużo, bo sporo nadrobiłam przez ten czas... :)
"Two Drectiones"
pożegnało się z fanami późno. Byli zmęczeni wielogodzinnym
koncertem, jednak zadowoleni i podekscytowani zbliżającą się
imprezą. Pomysł o przyjęciu podsunęła Sam mówiąc, że
przydałoby się "odsapnąc" po ciężkim tygodniu a jako
że zostali zaproszeni i następne dwa dni nie mieli niczego
zaplanowanego, wypadałoby skorzystac z okazji.
Po przyjściu do domu
wszyscy poszli się przebrac. Spotkali się na dole po 20 minutach.
Sam była ubrana w falbaniastą sukienkę w drobne kwiatki, kryjące
rajstopy i swoje ulubione koturny. Włosy miała rozpuszczone i
przerzucone na lewe ramię oraz zaplecionego dobierańca tuż przy
prawej skroni. Natalie włożyła wzorzyste legginsy z jednokolorową
asymetryczną koszulką. Do tego botki na koturnie. Włosy miała
spięte w kucyk. Ellie wyszła z łazienki w zielonych spodniach,
czarnej bluzce bokserce i w balerinkach, bo nie chciała ryzykowac
złamania nogi a zamierzała dzisiaj wypic więcej niż zazwyczaj by
się odstresowac. Na ramionach miała ciemnoniebieskią marynarkę a
włosy skręcone w loki.
Gdy chłopaki ich
zobaczyli wydali z siebie przeciągły gwizd w stylu "Fiu-fu".
-To dla nas?- zażartował
Louis.
-A zasłużyliście?-
zaśmiała się Natalie. Niall podszedł do niej i dał jej całusa w
policzek.
-Ja na pewno.- mrugnął
do niej uśmiechając się.
-Jesteś pewny?- droczyła
się z nim Nats.
-Jak nigdy.- zaśmał się
blondyn i znów dał jej całusa.
-Ej, bo będę
zazdrosny.- skomentował Louis.
-A gdzie Zayn?- zapytała
Sam.
-Ustala jeszcze szczegóły
z Perrie. O, idzie. I co?- zwrócił się do wychodzącego z kuchni
Zayna.
-Będzie czekac na nas
koło dworca.
-Tylko że jest mały
problem.- zauważył Harry.
-Jaki?- zdziwiła się
Ellie.
-Nie mamy kierowcy. Ja
dzisiaj chcę zaszalec, więc odpadam. Poza tym jak będziemy wracac
to będzie już ciemno a ja mam prawko od niedawna i nie do końca
umiem prowadzic nocą...
-Poswięcę się dla was
i ja będę prowadził.- powiedział Liam.
-Jesteś pewny?-
spojrzała na nego Ellie.
-Na 100 procent. Wiecie,
że mi nie wolno pic zbyt dużo.
-Ale przecież skoro
zabawa ma byc w hotelu to możemy tam nocowac chyba, nie?-
zasugerowała Natalie.- A jeśli nie to zatrzymamy się w hotelu
przecznicę dalej.
-Niezły pomysł Nat.-
pochwalił Niall a Natalie poczuła motylki w brzuchu. Uwielbiała
jak mówił do niaj "Nat".- W ten sposób Liam też będzie
mógł dziś wypic i nie będziemy musieli się wlec po ciemku do
domu.
-No to w takim razie
trzeba się jeszcze spakowac. Tak na wszelki wypadek. Idziecie
dziewczyny?- powiedziała Sam ruszając po schodach.- Wam chłopaki
też radzę wziąśc coś na zmianę. Bóg wie jak bardzo dzisiaj
poszalejecie...- zaśmiała się.
Pod hotel "Aurora"
zajechali po zmroku. Było około 21:00. Na dworze już było słychac
dudnienie muzyki.
Po zlegitymowaniu się
(musieli miec ze sobą dowody osobiste, bo było to prywatna
impreza), przywitaniu z gospodarzem, którym był ich współny
kolega, niezbyt wysoki brunet Cris, Louis z Zaynem poszli po drinki.
Parrie jak piesek podreptała za swoim chłopakiem, co nie było
łatwe, bo miała na nogach 15-centymetrowe szpilki i ultrakrótką
mini. Nikt z członków zespołu nie skomentował związku Zayna z
Perrie, bo szanowali wybór chłopaka. Poza tym chwilami ta tleniona
blondyna nie była taka zła i można był się z nią prozmawiac i
pożartowac.
Po jednym drinku każdy
poprosił swoją parę do tańca. Louis w tym czasie poszedł
zamienic kilka słów z Crisem, więc Ellie tańczyła z Liamem.
Akurat leciała wolna
piosenka w sam raz dla par.
Sam tańczyła z Harrym
jakiś niezidentyfikowany układ taneczny, bo żaden z nich tak
naprawdę nigdy nie tańczył. Jadnak im to nie przeszkadzało. Harry
czuł się szczęśliwy, że trzyma w ramionach kobietę, której
pragnął od dawna, dla której zrobiłby wiele. Sam pomyślała, że
spełniło się jej marzenie: był przy niej chłopak, który był
mężczyzną i małym chłopcem jednocześnie, więc poczuła się
jak w siódmym niebie, gdy chłopak szepnął jej do ucha "Długo
czekałem na ten moment.". Poczuła przemożną radośc i
przytuliła się do niego jeszcze bardziej. Nie dzieliła ich prawie
żadna przestrzeń. Tańczyli robiąc sobie tylko krótkie przerwy by
napic się drinka.
Gdy Niall poprosił
Natalie do tańca, nie była zdziwiona, bo przecież była jego
oficjalną dziewczyną już tydzień. Kołysali się w rytm muzyki
wtuleni w siebie, zakochani. Patrzyli sobie w oczy, śmiali się.
Natalie wiedziałą że tylko przy Niallu naprawdę może byc sobą.
Że on ją rozumie w każdej sytuacji. Uważała go za chłopaka
idealnego: przystojnego, zabawnego, kochanego i co najważniejsze-
lojalnego. Niall z kolei nigdy nawet nie marzył o takiej
dziewczynie, jednak gdy poznał Natalie zrozumiał, że poznał swoją
drugą połówkę. Była delikatna, dziewczęca- taka, jakie
dziewczyny lubił najbardziej. Podobało mu się w niej nawet to, że
kiedy był zdenerwowana, potrafiła "zgasic" nawet Louisa.
Podczas tańczenia czule ją przytulał, całował w policzek, we
włosy. Oboje pragnęli by ten wieczór trwał wiecznie.
Ellie z Liamem trwali w
tańcu tak samo przytuleni jak podczas ich wieczorów. Liam był
trochę zmartwiony tym, że Ellie ma wyrzuty sumienia, że "spotyka
się" jednocześnie z nim i z Louisem, ale nic nie mógł
zrobic. Żaden z nic nie potrafił z niej zrezygnowac. Wiele razy
rozmawiali z Lou na ten temat, ale za każdym razem dochodzili do
jednego wniosku: oboje ją kochali. Z tąd wzięła się też ich
przysięga krwi, że nie będą jej zmuszali do wyboru i że
niezależne od sytuacji, będą dalej kumplami. Tego wieczoru Liam
obiacał sobie, że zrobi wszystko, by Ellie była szczęśliwa.
Niespodziewanie znikąd
pojawił się Louis z aparatem w ręku. Tylko chodził uśmiechnięty
od ucha do ucha i pstrykał zdjęcia tańczącym. Przyłapał Zayna z
ręką na tyłku Parrie (Zayn później śmiał się i tłumaczył,
że to był przypadek, że ona się tam znalazła), Harrego
przytulonego do Sam z uśmiechem na ustach i wyciągniętym językiem,
Nialla całującego Sam w policzek, Ellie robiącą dziwną minę,
gdy poprawiała Liamowi kołnierzyk koszuli. Nikt nie był na niego
za te zdjęcia zły, bo wiedzieli, że tylko nieliczne z nich znajdą
się na Twitterze a poza tym potem była z nich kupa śmiechu.
Potem Louis "odbił"
Liamowi Ellie i do końca wieczoru dziewczyna wirowała po parkiecie
z Louisem. Do tego czasu Ellie i Lou zdążyli już wypic pożądną
liczbę drinków.
W międzyczasie Natalie i
Niall przenieśli się w bardziej odludne miejsce do tańczenia. Nie
zważając na szybki rytm muzyki kołysali się cały czas w tym
samym miarowym rytmie. Chłopak postanowł zrobic kolejny krok w ich
związku.
-Nat?
-Hm?- Natalie oderwała
głowę od jego ramienia i spojrzała na niego.
-Chciałbym ci coś
powiedziec.
-Słucham.
-Natalie Jones, uważam,
że jesteś najpiękniejszą dziewczyną na Ziemi, twoje oczy są jak
czyste jeziora...-zawachał się.- Dobra powiem wprost. Kocham cię.
-Niall'u Horan. Jesteś
idealnym mężczyzną. Nie potrafię bez ciebie życ.- wyszeptała
wzruszona.
Nigdy dotąd się nie
całowali nie licząc cmoknięc w policzek czy w usta. Teraz zbliżyli
się do siebie tak, że nie dzieliło ich nawet powietrze. W tym
delikatnym pocałunku skryło się wszystko, co chcieli sobie
powiedziec. Nie musieli opowiadac o miłości, bo po prostu to czuli,
że są dla siebie stworzeni. Ten "francuski" (jak ktoś
chce to może to sobie wyobrażac bez tego przymiotnika. Dodałam go
dla dodania pikanterii scenie :3- przyp.autorki) pocałunek wywołał
falę kolejnych, przesyconych miłością i namiętnością,
pragnieniem i akceptacją.
Z transu wyrwał ich
pijany Cris. Odskoczyli od siebie jak oparzeni ze zdezorientowanymi
minami. Spojrzeli na bruneta, który chwiejnie szedł w stronę ich
kącika krzycząc:
-Proszę, proszę! Moje
wy gołąbeczki! Oderwijcie się od siebie i zapraszam na toast!- po
tych słowach odwrócił się i zaczął przeciskac się między
parami. Po chwili zniknął im z oczu.
Niall się zaśmiał.
-Chodź bo nas wykopie z
imprezy jak tam nie przyjdziemy.- pocałował ostatni raz Natalie.
Potem wstali i ruszyli w stronę środka sali, gdzie imprezowicze
zdążyli już zrobic spore półkole. Na samym przedzie stali
członkowie "Two Directions". Harry trzymał się z Sam za
rękę. Niall podszedł do niego i lekko klepnął go w plecy.
Uśmiechnął się do loczka, gdy chłopak się odwrócił. Hazz
kiwnął głową z uśmiechem. Nieopodal stali Zayn z Perrie i Ellie
z Lou i Liamem.
Muzyka ucichła i na
podest didżeja wszedł Cris.
-Jak się bawicie
everybody (dosłownie: wszyscy)?- odpowiedział mu okrzyk entuzjazmu-
Alkoholu nie brakuje?- głośne "Nie!" ze strony tłumu.
Ktoś nawet zaśpiewał "Jeszcze po kropelce, jeszcze po
kropelce" i sala wybuchnęła śmiechem.
-Dobra dobra! Nie
cwaniakuj! To nie wesele! Chociaż...- znacząco spojrzał na Natalie
i Nialla. Parka się zaśmiała.- Zebraliśmy się tutaj...- zaczął-
Kurde co ja piepszę?! Coście mi dosypali do tych drinków?!- śmiał
się.- Ale dobra do rzeczy. Jak wszyscy wiemy obecny tu zespół "Two
Directioners" za jakiś tydzień wyjeżdża w trasę koncertową.
Chciałbym wznieśc toast za naszych kochanych kierunkowców! (gra
słów: direction- kierunek).- Cris podniósł trzymany w ręce kufel
z piwem a sala wydała okrzyk coś koło "Łuhu!"-
Chcialibyście coś powiedziec?- Cris spojrzał na zespół.
- Idź, Ellie. Ty jesteś
trzeźwiejsza ode mnie.- lekko popchnął dziewczynę Louis.
-Ja? Nie wydaje mi
się...No dobra.- Ellie wspięła się po schodkach na podest.
Stanęła koło Crisa, ten objął ją ramieniem i podał mikrofon.
-No to tak... Mamy
nadzieję że ta trasa nie rozczaruje ani naszych najwierniejszych i
najukochańszych fanów czyli was.- Sala znów zrobił "łuhu!"
a Cris wtrącił "Nie słodź tak" na chwilę zabierając
Ellie mikrofon.
-Na pewno będziemy
tęsknic za wszystkimi. Byc może nie jedziemy na rok tylko na kilka
miesięcy, ale i tak z chęcią tu wrócimy, bo jest do czego wracac.
Bardzo, bardzo wam dziękujemy za wsparcie!- zakończyła Ellie a
"Two Directions" zaczęo gwizdac i bic brawo.
-Ok, ok. Dzięki za
mowę.- mrugnął do Ellie.- Może cos zaśpiewacie?- patrzył to na
resztę zespołu to na Ellie.
-Eee... Moment.- Ellie
zeszła ze sceny i podeszła do Zayna. Powiedziała mu do ucha
"Pamiętasz co kiedyś cwiczyliśmy?" Zayn zamyślił się
na chwilę a potem zaczął się śmiac. Patrzyli na nich
zdezorientowani członkowie zespołu.
-OK!- wykrzyknął i
wszedł za Ellie na scenę.
-Mamy dla was propozycję.
Co wy na to żebyśmy sobie troche porapowali?- <sala robi
przciągłe "Łuhu!">
-Ok. Zayn zapuści bit a
ja zarapuję. W Polsce to był kiedyś hit. Gotowi? Zaczynamy.
Zayn robił "Umcy
umcy" a Ellie zaczęła rapowac. Sala niemal pokładała się ze
śmiechu. Dużo osób wtrącało "Ehe" i takie tam. Mieli
podniesione ręce i machali nimi w rytm jak na koncertach
hiphopowych.
Kto z Was
zgadnie co śpiewali? :D
Teraz puśccie
sobie filmik: głównie chodzi o głos i przełączcie na refren, bo
El i Zayn go śpiewają.
<<<<<
http://www.youtube.com/watch?v=b6Gdg9hhOas&feature=fvsr >>>>>
Ellie skończyła i
oddała Crisowi mikrofon. Gdy zeszli z Zaynem ze sceny wpadli w
objęcia członków zespołu. Zrobili wielkiego misia skacząc i
kręcąc się w kółko. Sala wiwatowała.
-Ellie macię jakąś
nazwę?-zawołał za nią jeszcze Cris- Może wkręcicie to w
repertuar na koncercie? Jako bonus?
-Cóż... Od dziś
nazywamy się DJ Malik i DJ El! Oczywiście, że będzie to na
koncercie! I mam pomysł na następny hicior, ale o tym sza...-
powiedziała Ellie do mikrofonu śmiejąc się.
Cris kazał włączyc
muzykę i wszyscy znów zaczęli tańczyc.
Ellie po kilku kolejnych
drinkach powróciła w ramiona Louisa już dośc mocno pijana. Padli
sobie w ramiona i poszli po następne drinki a potem na parkiet.
Po kilkudziesięciu
minutach znaliźli cichy, odosobniony kącik i zaczęl się namiętnie
całowac. Louis gładził ją po włosach, całował po szyi i
przyciskał do ściany. Wsunął rękę pod jej bluzkę i gładził
po brzuchu, jednak ona ją odsunęła.
-Nie tutaj, Lou.-
powiedziała łapiąc go za rękę.- Musimy gdzieś iśc. Chodźmy do
hotelu...
-Świetny pomysł...-
mruknął i znów zaczął ją całowac w szyję. Ellie odchyliła
głowę do tyłu.
-Ale musimy komus
powiedziec... Będą nas szukac. Chodź powiemy, że źle się czuję,
bo alkohol źle mi zrobił i uciekniemy.
-Tylko źle zrobił?-
zaśmiał się- Jesteś kompletnie pijana. Masz słabą głowę.
-Ty też pijaku.-
pocałowała go.
-Chodźmy.- Oderwał ją
od ściany i wziął za rękę.- Udawaj chorą. Nie wiem, że jest ci
niedobrze, że boli cię brzuch czy coś.
Ruszyli przyciemnionym
korytarzem. Gdy wyszli do małego lobby, spotkali Crisa.
-Ej Cris!- krzyknęli
niemal jednocześnie. Brunet się odwrócił.
-O! Gołąbeczki!-
uśmiechnął się
-Ej słuchaj. Czy mógłbyś
powiedziec pozostałym, że idę z Ellie do hotelu, bo ona się źle
czuje?
-Jasne, spoko.- odparł i
ruszył do sali balowej pogwizdując.
-Ale Cris! Nie zapomnij!-
krzyknęła za nim Ellie.
-No!
Louis pociągnął Ellie
za rękę i wybiegli z budynku. Na chodniku jeszcze przystanęli i
sie pocałowali po czym Lou objął dziewczynę ramieniem i ruszyli w
chłodną noc do położonego przecznicę dalej hotelu.
Cris wszedł do sali
balowej. Znalazł wzrokiem Aleksis i podszedł do niej. Położył
jej rękę na tyłku a ona się odwróciła omiotając go wkurzonym
spojrzeniem. Cris zrobił gest i ona się pochyliła.
-Hotel "Mariete",
nikt nic nie wie, zadzwoń wiesz gdzie.- powiedział jej do ucha po
czym odszedł jak gdyby nigdy nic.
Tymczasem Niall z Natalie
stali przy barze i żartowali z barmanem i kilkoma innymi znajomymi.
Przysiadł się do nich Liam i zamówił drinka.
-Co jest Li?- spytała
Natalie.
-Nic.
-Gdzie Ellie? Czemu nie z
tobą?
-Gdzieś z Louisem. Moja
kolej już minęła.
-Czemu nie weźmiesz
sobie kogoś do tańca? Tyle tu ładnych dziewczyn...- zapytał
Niall.
-Ej!- zaśmiała się
Natalie.
-Ok... Jak chcesz. Nats
zatańczysz?- Liam wstał i podał rękę brunetce pokazując
Niallowi język.
-Z chęcią. Zaraz wrócę
Niall.- pocałowała go w policzek.
-Ja tu czekam.-
uśmiechnął się,
-Ej a nie wiecie gdzie
Sam z Harrym? Jakoś ich nie widziałem od czasu toastu...
-Jakby to powiedział
Cris... "Gołąbeczki fruwają po prakiecie".- zaśmiał
się Niall.
-Idziemy?- Natalie
pociągnęła Liama za rękę.
Harry i Sam siedzieli
przy stoliku w boksie dla par. Tutaj muzyka grała nieco ciszej, więc
można było swobodnie rozmawiac. Siedzieli w milczeniu. Harry
przyglądał się jej i zastanawiał się jak zabrac się do tego, co
ma zamiar dziś zrobic. Był wdzięczny alkoholowi, że robił z
ludzi odważniejszych, ale też załował, że z niego taki tchórz
że wstydzi się powiedziec upodobanej dziewczynie co czuje.
-Sam... Muszę ci coś
powiedziec. -dziewczyna podnosła głowę znad szklanki z drinkiem i
odłożyła parasoleczkę.- Zabieram się do tego od dłuzszego czasu
i... Jakoś nie mam odwagi. Możesz się już domyślac po ognisku,
ale chciałbym ci to powiedziec wprost.- zawachał się i spojrzał
na nią. Patrzyła na niego swoimi pięknymi szarymi oczami słuchając
uważnie. Pragnęła żeby w końcu to z siebie wydusił.
-Sam, nie wiem jak to
powiedziec, ale... kiedy patrzę na ciebie widzę osobę, którą
chciałbym byc, która do mnie pasuje. Odkąd cię poznałem,
nieustannie mam cię przed oczami. Zakochałem się wtedy w tobie.
Kryję się z tym dwa lata, ale w końcu trzeba to powiedziec. Jestem
w tobie po uszy zakochany.
Sam patrzyła na niego
jeszcze przez chwilę po czym przesunęła się bliżej niego i
zupełnie go zaskoczyła. Pocałowała go w usta w odpowiedzi.
Chłopak nie zdążył zareagowac a Sam się odsunęła po czym
przytuliła głowę do jego ramienia.
-Trzeba było tak od
razu. Ja w tobie też.- wyszeptała i zamknęła oczy. Po chwili
zaczęła cicho chlipac a Harry poczuł, że jego koszulka robi się
wilgotna. Odsunął Sam od siebie i ujął jej twarz w dłonie
zmuszając ją tym samym by na niego spojrzała. Na policzkach miała
lekko czarne smugi makijażu. Harry zrozumiał, że to jej reakcja na
zmęczenie połączone z alkoholem i wzruszeniem.
-Będzie dobrze. Jeszcze
jakieś dwie godziny i będzie po imprezie. Potem pomogę ci zasnąc.
Wytrzymasz?- uśmiechnął się do niej. Ona skinęła głową i
roześmiała się niemal chisterycznie wierzchem dłoni wycierając
łzy.
Do końca imprezy
chodzili, tańczyli niemal nieustannie w siebie wtuleni, jakby miało
im siebie zabraknąc.
W tym samym czasie Louis
i Ellie dotarli do hotelu kilka przecznic dalej. Weszli chwiejnym
krokiem do małego lobby i i podeszli do lady śmiejąc się.
-Dwa pokoje poproszę.-
powiedział Louis po czym szepnął do Ellie "Tak dla zmyły".
Zachichtała.
-Na jak długo?- zapytała
recepcjonistka mierząc ich wzrokiem.
-Na jedną noc.-
odpowiedziała Ellie.
-Proszę. Opłatę
reguluje się przy wymeldowaniu.- niska, pulchna kobieta z toną
makijażu na twarzy podała im dwa klucze. Louis pociągnął Ellie
po schodach na górę a ona prawie biegła za nim. Zatrzymali się
dopiero pod pokojami numer 15 i 16.
-To który wybieramy?-
Louis zerknął na Ellie.
-Wybieraj ty, Sherlocku.
Ja już nie myślę.
-No to...- Louis włożył
klucz do zamka w drzwiach nr 16, przekręcił i otworzył. Poderwał
Ellie na ręce tak szybko, że aż krzyknęła i zaczęła się śmiac
kiedy przeniósł ją przez próg. Zamknął drzwi kopniakiem i
skierował się w stronę łóżka. Położył dziewczynę na plecach
na brązowej narzucie. W pokoju pachniało środkami czyszczącymi,
ale im to nie przeszkadzało.
Lou chwycił jej
nadgarstki i pociągnął jej ręce nad głowę. Zaczął całowac ją
w usta, potem przesunął się niżej, na szyję a skończył na
dekolcie. Oderwał się na chwilę od niej i ściągnął koszulkę
tym samym uwalnijąc ręce Ellie po czym powrócił do "smakowania"
jej. Dziewczyna błądziła rękami po jego torsie i plecach z
rozkoszą poddając się wszystkiemu. Louisowi udało się w końcu
ścięgnąc z niej marynarkę i bokserkę. Przyglądał się przez
chwilę jej czarnemu koronkowemu stanikowi.
-To może poczekac.-
zaśmiał się i powrócił do calowania. Głaskał ją swoimi
ciepłymi dłońmi po nagich ramionach i brzuchu wzniecając międzi
nimi żar. Ich serca biły w chaotycznym rytmie a wargi spijały z
siebie całe uczucie.
Ręce Ellie odnalazły
rozporek chłopaka i próbowały sobie z nim poradzic, jednak po
chwili dały za wygraną, bo przypłynęła nowa fala rozkoszy.
Louis wędrując
pocałunkami coraz bardziej w dół dotarł do brzycha i zaczął
rozpinac dziewczynie spodnie. Ellie wierzgnięciem zrzuciła buty i
usiadła by mu pomóc. Po chwili znalazła się w samej bieliźnie.
Louis nie mógł się
napatrzec na jej krągłości. Mógłbym oglądac ją taka
codziennie, pomyślał jego odurzony alkoholem mózg.
Naraz napłynęła do
niego wielka fala podniecenia, kiedy Ellie znowu spróbowała
majstrowac przy jego rozporku. Louis zorientowawszy się co
dziewczyna chce zrobic, natychmiast zrzucił z siebie uwierające go
w kroczu jeansy.
Ellie popchneła go tak,
że się położył i usiadła na niego okrakem. Zaczęła robic to
samo co on jej robił: całowała go po szyi, umięsnionym torsie,
brzuchu.
Louis czuł że już
długo nie wytrzyma, choc miał doswiadczenie w tego typu rzeczach
przy tej dziewczynie wymiękał a kontrolę przejmował jego
spragniony zbliżenia "kolega". Słyszał od kogoś, że
Ellie jest jeszcze dziewicą (choc miała już 21 lat; twierdziła,
że nigdy ne poznała faceta z którym by się doważyła), więc
jego ostatnia trzeźwa częśc zdrowego rozsądku podpowiadała mu,
żeby się nie śpieszył. W tamtym momencie nie chciało mu sie
wierzyc, że ta drobna blondynka przeżyje dopiero ten pierwszy raz z
nim, bo zachowywała się jakby miałą za sobą lata doświadczenia
w tej dziedzinie. Ale czego alkohol nie robi z ludźmi?
Lou nie pozwolił jej
przejąc kontroli i przeturlał ich tak, że znów znalazł się nad
nią. Całując jej obojczyk sięgnął za jej plecy za zapinką od
stanika. Ellie wygięłą się w łuk ułatwiając mu zadanie. Po
chwili ściągnął z niej biustonosz odsłaniając dwa kremowe
"wzniesienia". Natychmiast wziął się za ich pieszczenie.
Ellie jęczała z rozkoszy i Louis poczuł, że już niedługo będzie
gotowa.
-Ellie, wiem że jesteśmy
pijani, ale czy naprawdę tego chcesz? Przeżyc swój pierwszy raz ze
mną?- zapytał
-Louis... Tak... Zróbmy
to...- jęczała.
Louis więc delikatnie
ściągnął z niej koronkowe majteczki i całował ją po nogach,
udach, powoli doprowadzając ją na skraj przepaści.
-Louis...- wydyszała.
Chłopak uznał że
najwyższa pora i ściągnął swoje bokserki. Jego penis również
był gotowy. Przesunął się nad nią i zaczął całowac w usta,
powoli się zbliżając. Ellie wplotła palce w jego gęste włosy.
Gdy w koncu ich ciała
stały się jednością nie wiedzieli gdzie zaczyna się jedno a
kończy drugie. Poruszali się w tym samym szaleńczym rytmie, jakby
tańcu. Ich wargi wariowały a serca biły w nieokreślonym rytmie.
Razem sie wznosili ponad
granice ekstazy i razem opadali w niekończącym się kole
przyjemności i pożądania.
Impreza dobiegała końca.
Większośc gości już wyszła, więc w sali zapanowały pustki.
Cris stał przy wejściu i żegnał się z tymi, którzy wychodzili.
W pewnym momencie
podeszli do niego Sam z Harrym. Miała lekko rozmazany makijaż, ale
i tak była z niej niezła dupa, jak uważał.
-Cris?
-Hm, madame?-powiedział
udając pijanego.
-Możemy przenocowac w
tym hotelu? To hotel twojego ojca, więc może mógłbyś...
-Nie ma sprawy.
Załatwione. O nic się nie martw.
-Naprawdę?
-Tak. Nawet nie musicie
płacic. Gośc to gośc. Wybierzcie sobie któryś. Klucze są w
recepcji.- "Zapłacicie innym razem", pomyślał, ale nic
więcej nie dodał.
-No... Dobra... A nie
widziałeś gdzies Louisa i Ellie?
-E... Nie wiem gdzie
dokładnie są. Na sali ich nie ma?- powiedział rozglądając się.
-Nie. Szukaliśmy
wszędzie.- odezwał się Harry.
-No to może sobie
ruch...Ehm... gruchają gdzieś w kąciku...?
-Może...- Sam dała za
wygraną, bo Cris był mocno pijany, więc nie dało się z nim
dogadac.
-Dzięki.- rzucił Loczek
i poszli w stronę sali, gdzie stała reszta zespołu.
-I co? Widział ich?-
zaytał Liam.
-Twierdzi, że nie wie
gdzie są,ale jest mocno pijany, więc może nie pamętac.
-A co z pokojami?
-Mamy sobie wziąśc
klucze z recepcji.- Harry wzruszył ramionami.
-Tak po prostu?
-Tak powiedział.
-No to idziemy, nie ma na
co czekac. Wszyscy się zbierają a Louis i Ellie znajdą się rano.-
odezwał się Zayn.
Louis obudził się w
obcym pokoju. Miał lekkiego kaca a oprócz tego mocno bolała go
głowa. Usiadł chwiejnie na łóżku i rozejrzał się. Pokój nie
był zbyt duży, śmierdziało jakimiś detergentem a łóżko na
którym spał było mocno "zużyte". Nagle przypomniało mu
się, że jest w hotelu, gdzie przyszli z Ellie wczorajszego
wieczoru, kiedy reszta została na imprezie u Crisa a Ellie powinna
spac w pokoju obok. Louis wstał i podreptał do łazienki. Biorąc
prysznic zastanawiał się czy mógł zrobic coś głupiego z Ellie.
Doszedł do wnosku, że raczej nie, bo z tego co pamiętał tylko się
całowali, ale kto wie? Przecież był pijany, kompletnie zalany.
Nawet nie pamiętał jak znalazł się w łóżku a co dopiero co
robił... Postanowił porozmawiac z Ellie. Szybko ubrał się w te
same ciuchy, w których spał i wyszedł z pokoju.
Ellie obudziła się
dziwnie obolała. Oprócz potwornego kaca bolało ją prawie
wszystko. Zaraz... Pamiętała, że jest w hotelu, przyszła tu z
Louisem. No właśnie. Czy mogli coś robic? Nic nie pamiętała.
Wiedziała, że on tu był, całowali się, było cudownie. Bała
się, że może nie byc już dziewicą. Jednak... Czy byłaby zdolna
do utraty dziewictwa? Nawet po pijaku?
Pomyślała, że dośc
już tego myślenie o niebeskich migdałach i próbowania przypomniec
sobie coś z ostatniej części wczoreajszego wieczoru. Usłyszała
pukanie do drzwi. Wyjrzała przez judasza. Louis. Wpuściła go do
środka.
-Cześc Ellie. Jak się
spało?- powiedział wchodząc.
-Mam takiego kaca jak
nigdy w życiu. A tobie?
-Łóżko niezbyt
niewygodne, ale kaca prawie nie mam. Tylko głowa trochę boli.
Zapadła chwila
milczenia.
-Louis, nie sądzisz
żebyśmy...- zaczęła Elllie.
-Też mnie to męczy. Coś
na to wskazuje? Boli cię coś?
-Właścwie wszystko, ale
powodem mogą byc też te przetańczone godziny...
-No właśnie. Ja bardzo
niewiele pamiętam.
-Ja też. To... Co
robimy?
-Wydaje mi się, że nic
nie zrobiliśmy w nocy...- zerknął na nią - Ale z drugiej strony
mocno byłem wczoraj narąbany, więc niczego nie jestem pewien...
Teraz proponuję wracac. Cris raczej im powiedział, ale i tak będą
się martwic. Dasz radę wstac?
-W porządku. Idę się
ogarnąc najpierw, bo wyglądam jak straszydło. Zaraz wracam.
-Wyglądasz pięknie. Jak
zawsze.
-Ta. Jasne. Już nic nie
mów.- Ellie zniknęła za drzwiami łażienki.
Gdy weszli do hotelu
"Aurora", gdzie dzień wcześniej Cris zorganizował
imprezę, zegar w lobby wskazywał niemal południe. Nikogo nie było
widac. Weszli do sali dyskotekowej. Panował tam bałagan nie z tej
ziemi. Po podłodze walały się puszki, papierki a wszystko to
zamiatały jakies dwie starsze panie. Louis i Ellie wycofali się do
holu i ruszyli w stronę reecepcji.
-Może zadzwoń do
Harrego na komórkę?
-O tej porze to on
jeszcze raczej śpi.
-Nie zaszkodzi spróbowac.
Dasz mi telefon?
Louis spojrzał na nią
po chwili wachania podał jej swojego iPhona. Ellie wybrała numer.
-Harry?... Tu Ellie.
Gdzie jesteście?... My stoimy w recepcji.... Nie. Przed chwilą
przyszliśmy... W hotelu przecznicę z tąd... Aha... Ok. Nie spiesz
się.- rozłączyła się i oddala Louisowi telefon.- Zaraz tu
przyjdzie.
-Obudziłaś go?
-Twierdzi, że nie już
nie spał.
-Mam 20 nieodebranych
połączeń. Sześc Harry, dwa Sam, raz Zayn, raz Perrie, trzy
Natalie i siedem Liam.- mruknął patrząc na wświetlacz.
-I ciebie to dziwi
Louis?- odezwał się głos zza pleców Louisa.
-Cześc Hazz. Miałeś
się nie spieszyc- uśmiechnęłą się do idącego przez hol
chłopaka rozczesującego palcami włosy.
-Cześc. Szukaliśmy was
wczoraj cały wieczór!
-Sorry brachu. Ellie się
źle poczuła i zaprowadziłem ją do hotelu.
-No w porządku, ale
czemu nikt nie przyszedł i nie powiedział?
-Mówiliśmy Crisowi...
Obiecał powiedziec.- zdziwiła sie Ellie
-Nic nie mówił a jego
też pytaliśmy.
-Co jest?- zapytała
idąca w naszym kierunku Sam.
-Zguby się znalazły.-
odparł Harry.
-O. Gdzie wy byliście?
-W hotelu przecznicę
dalej. Ellie się źle poczuła.- wyjaśnił Louis
-Aha... Ale tak
wyszliście bez słowa?
-Sam mowiliśmy Crisowi,
że wychodzimy i on obiecał wam przekazac. Do niego proszę wąty.
Nie chcielismy wam przeszkadzac, bo się dobrze bawiliście a Cris
był akurat pod ręką.- wtrąciła Ellie
-Nam przeszkadzac? A
sobie nie? - zapytał Harry
-No tak. Coś sugerujesz
Harry?
-Nic. Nie ważne.
Pogadamy później Louis.
-No właśnie. My też
Ellie.- wtrąciła się Sam
-Już sie boję.-
mruknęła Ellie.-Reszta śpi?- postanowiła zmienic temat.
-Większośc tak.
Chodźcie do nas do pokoju, bo przecież nie będziemy tak stali na
korytarzu.
Przeszli korytarzem na
drugie piętro schodami, które znajdowały się na jego końcu.
Zatrzymali się przed drzwiami nr 213. Weszli do średniej wielkości
pokoju z dwoma łózkami. Wytarty dywan, ciężkie załony w oknach,
ogromna stara szafa.
-Szafa jak ta z Narnii.-
zaśmiała się Ellie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Tak. Tylko szkoda że
nie ma w niej innego świata... Sprawdzałam.- odpowiedziała Sam i
mrugnęłą do Ellie.
-Ellie masz telefon?-
Harry spojrzał na nią.
-Nie... Sam powinaś miec
go w swojej torebce.
-A. Tak. Proszę.
-Zadzwoń do Natalie albo
Nialla. Louis ty do Liama a ja do Zayna.-kontynuował Harry.
-A nie możemy po prostu
pójśc i zapukac?
-No możemy, ale nie wiem
jaki mają pokój. Każdy brał własny. Cris kazał nam wziąśc
klucze z recepcji a każdy poszedł po nie "w swoim czasie".
Ja akurat byłem z Sam, więc tak się złożyło, że jesteśmy w
jednym pokoju.
-Jasne jasne...- zaśmiał
się Louis.
-Lou!- oburzyła się
Sam.- Nie cwaniakuj bo Bóg wie co wy robiliście!
-Dobra sorry. To był
żart.- Louis podniósł ręce.- Nic nie było. Spaliśmy w osobnych
pokojach.
Harry spojrzał badawczo
na kumpla, ale nic się nie odezwał.
-Dobra. Dzwonię do Nat.-
Ellie wybrała numer.- Natalie śpicie?... Aha. Nie my jesteśmy u
Harrego w pokoju... Haha. No powinien. Pora karmienia teraz... Dobra
wiesz co spotkajmy się, eee, zaraz- Ellie zwróciła się w stronę
Sam, Louisa i Harrego.- O której?
-Za pół godziny.-
odpowiedział Harry.
-Harry mówi, że za pół
godziny- Ellie ponownie mówła do słuchawki telefonu.- Może byc w
recepcji.... Nie, będziemy do nich dzwonic... Wyjaśnię jak się
spotkamy, ok?... Dobra. To do zobaczenia.- rozłączyła się.- Za
pół godziny w recepcji. Oni dopiero wstali,ale powiedziała, że
zdążą się uwinąc. A Niall już głodny.- uśmiechnęła się.
-No dobra. Teraz Lou
dzwoń do Liama.- zakomendował Harry.
-Ktoś się tu nie
wyspał, nie?- zażartował Louis.- Już dzwonię... Halo?... Liam my
jesteśmy u Hazzy w pokoju... No ja i El... Nie. A poza tym wyjaśnimy
jak się spotkamy... Z Natalie ustaliliśmy że widzimy się za pól
godziny w recepcji... Nie. Jeszcze nie. Zaraz Harry ma dzwonic...
Dobra to ty im przekaż. I spotykamy się za pół godziny. No ok.-
rozłączył się.- Nie musisz dzwonic, bo Liam powiedział że wie
gdzie Zayn i Perrie mają pokój i im pójdzie powiedziec.
-Dobra. No to załatwione.
Po feralnym pół godziny
spotkali się wszyscy w recepcji. Większośc była niewyspana, z
kacem, jednak w dośc dobrych humorach. Wszyscy wyczekująco patrzyli
na Lou i Ellie.
-Gdze wy mieliście
telefony? Nie spałem większośc nocy, bo myślałem gdze to się
możecie podziewac i czemu nie odbieracie.
-Dobra. Może na początek
pójdziemy na śniadanie a potem, kiedy będziemy przy jednym stole
opowiemy wam z Louisem wszystko po kolei co pamiętamy, ok?
-Chodźmy do McDonalda.
Tam dają dobre śniadania.- powiedział Niall.
-Niall to już pora
lunchu.- Natalie poczochrała go po włosach.- Ale dobry pomysł. To
co idziemy?
Pobliski McDonald
znajdował się w galerii handlowej pięc przecznic od hotelu.
Wybrali się tam na piechotę, bo raczej żadne z nich jeszcze nie
wytrzeźwiało a nie chcieli trafic na policyjny patrol. O tej porze
w centrum handlowym było bardzo mało osób, ale kilkoro biznesmenów
siedziało przy stolikach popijając kawę i pisząc coś na swoich
laptopach albo rozmawiając przez telefon.
Two Directions zasiedli
przy największym stoliku i kilkoro z nich poszło zamówic jedzenie.
-Co chcecie?- spytał
Niall.
-Capcino a do jedzenia
obojętnie.- mrukneła Ellie
-Reszcie weź kawę. A
dla mnie i Sam frytki. A ty Zayn, Harry co chcecie?- zapytała
Natalie.
-Nie jestem głodny.
-Mi weź tacos.
Standardowo.- uśmiechnął się Harry.
-Perrie?- zerknął na
blondynkę, która cicho siedziała obok Zayna.
-Latte Machiato i
obojętnie.
-Ok.- Niall, Liam i Louis
oddalili się do baru złożyc zamówienie.
-O której wracamy do
domu?- zapytała Sam.
-Zobaczymy. Jeszcze
trzeba pogadac z Crisem. Nie wiem dlaczego nie powiedział wam gdzie
jesteśmy z Louisem.- odezwała się Ellie.
-A w ogóle wszyscy mamy
pewnośc że jesteśmy trzeźwi?
-Ja dużo piję i szybko
trzeźwieję, więc mogę prowadzic. Liam tym bardziej. Wczoraj nie
pił zbyt wiele.
-Co ja?- do stolika
zblizył się Liam stawiając przed członkami zespołu ich
zamówienia.
-Zastanawiamy się o
której wrócic do domu.
-Aha. Ja tam mogę
prowadzic. Nie ma sprawy.
-No to załatwione. Teraz
niech Ellie i Lou nam się wytłumaczą.- powiedział Niall i
spojrzał na nich.
-Wczoraj wyszliśmy z
imprezy bo źle się poczułam. Ze akurat byłam z Louisem to
zaprowadził mnie do hotelu... Lou jak on się nazywał? Pzed
wyjścirm powiedzieliśmy Crisowi że wychodzimy i żeby wam
powiedział.
-Mariote... Mariete...
jakoś tak. No i wzięliśmy klucze i zaprowadziłem ją do pokoju.
Ot całą historia. Rano wstałem wziąłem prysznic, poszedłem po
Ellie i razem wróciliśmy tam, gdzie wy nocowaliście.
-No to w takim razie
czemu Cris twierdził że was nie widział?- zapytała Natalie.
-Nie wiem.- odparł Louis
-Jak z nim gadaliśmy z
Harrym to sprawiał wrażenie mocno napitego.-odezwała się Sam.
-Mi się wydawało że
udawał, bo w takim stanie to nawet ja nigdy nie byłem. Szkoda że
nie widzieliście jak mierzył wzrokiem Sam.- powiedział Harry.
-W każdym razie nie
powiedział z niewyjaśnionego powodu.
-Ej a może ona ma jakąś
urazę do kogoś z was?- włączyłą się do dyskusji Perrie
-Nie. Raczej nie. Znamy
się już kilka lat. Nie zrobiłby takiego czegoś.- odezwał się
Zayn.
-Też mi się tak wydaje.
A teraz zmieniając temat. Na kiedy mamy coś umówione? Jutro jest
niedziela, dzisiaj mamy wolne, więc poniedziałek, tak?
-Yhm. Wywiad do radia. Na
temat nowej płyty, więc musimy się przygotowac na dziwne pytania
dotyczące nowych tytułów.
-Tak. Fajny był pomysł,
żeby nazwac piosenkę "I would be a pornstar". Niektóre
fanki pisały mi na Twitterze czy bym nie chciał zobaczyc ich w tej
roli.- zaśmiał się Louis.
-"Take off your
clothes" też wzbudziło zainteresowanie...- uśmiechnął się
Harry.
-Ej a pamiętacie jak
kilka dni temu polskie fanki pisały nam wszystkim "I'm sorry"?
Zachodziłem w głowę o co im chodziło.- powiedział Niall gryząc
hamburger a.
-Chyba chodziło o to, że
ostatnio co rusz gazety piszą o jakichś sprzeczkach między nami i
że niby Larry nie istnieje...- powiedziała Ellie
-Tak powiedziałem. -
odezwał się Louis- Powiedziałem jakiejś dziennikarce że Larry
został wymyślony tylko dla zabawy a traktowanie nas jak gejów
niszczy naszą przyjaźń. Co nie Harry?
-Ja się nie wypowiadam,
bo nie ma sensu. I tak powiedzą swoje.
-Racja. - przytaknął
Louis.-O wilku mowa. Już kilka sępów jest. Suszymy ząbki, panie i
panowie.- Louis rozejrzał się wokół i wyszczerzył się do kilku
fotoreporterów pstrykających im zdjęcia..
-A wracając do
tematu...- przerwał Liam- Poniedziałek wywiad, potem co?
-Studio. Musimy
dopracowac kilka szczegółów.- powiedziała Natalie
-Ah, tak. Potem wolne?
-Raczej tak. Wybieramy
się z Harrym na golfa. Przynajmniej ja mam takie plany.- odezwał
się Niall.
-Jak ktoś chce to może
jechac z nami.
-Ja spasuję Hazz. Nie
lubię golfa. Poza tym my, baby idziemy do kina i na zakupy. Taki
babski wieczór.- <Ellie>
-Też idziesz Perrie?-
zapytał ją Zayn
-Yhm. Zakupów nie
przepuszczę.- Zaśmiała się.
-No to Liam jakieś
propozycje? Bo Lou ty pewnie też na golfa?- zwrócił się do Louisa
-Tak. Przecież wiecie
jak uwielbiam prowadzic wózki golfowe.- uśmiechnął się Lou
-Nie wiem Zayn. Może po
prostu zostaniemy w domu? Poszukamy czegoś w necie, pościągamy
muzykę. Hm?
-Mi to pasuje. We wtorek
mamy rozdawanie autografów, spotkania z fankami...- <Zayn>
-W środę ostatni
koncert tutaj. A w czwartek lecimy na południe.
-O taak. Paryż,
Berlin...- rozmarzyła się Sam.
-Ja się nie mogę
doczekac Polski. W końcu będę mogla sobie pogadac po Polsku i mnie
zrozumieją!- zachichotała Ellie.
-Ciekawi mnie to jakie są
Polskie fanki. Bo mam wrażenie że na Twitterze piszą do nas tylko
one.- zastanawiał się Harry
-Polskie directionerki
mają bardzo silną wolę i są wierne.- odpowiedziała mu Ellie
-O beliberkach też się
tak mówi...- wtrącił Niall.
-No tak, ale
directionerki się nie biją.
-Tu się zgodzę.-
przytaknął Harry.
-Ej mamy jakies konkretne
plany na dziś?- zapytał Zayn.
-My możemy miec...-
odpowiedziała cicho Perrie.- Co powiesz na kino?
-Ja zostaję w domu przed
laptopem. Obiecałam przyjaciółce że będę do niej dzwonic jak
tylko będę miała wolną chwilę.- <Ellie>
-Ja wychodzę na miasto
połazic. Ktoś ze mną?- powiedział Liam.
-Ja idę z Nat na
pizzę.-<Niall>
-Jeszcze nie wiem gdzie
pójdę, ale nie mam zamiaru siedziec w domu.- <Louis>
-Ja zabieram Sam na
małą... Przejażdżkę.- <Harry>
-Ta. I najgorsze jest to
że mi nie che powiedziec gdzie mnie wywozi...- mruknęła Sam
szturchając Harrego łokciem.
-Liam chyba będziesz
musiał się wybrac sam. Chyba że chcesz się wybrac z nami. Nie
będziemy mieli nic przeciwko.- zaproponował Niall.
-Nie, dzięki. Bawcie się
dobrze. Może na zakupy sobie skoczę. Zobaczymy.
-Ok. To plany ustalone,
teraz co? Idziemy do Crisa po rzeczy?
-Ok. No to chodźmy.
Cris szedł korytarzem z
pochmurną miną. Nigdzie nie mógł znaleźc Aleksis a w dodatku
wczorajsi balangowicze zostawili taki chlew w sali balowej, że mógł
się spodziewac kilometrowego rachunku od ekipy sprzątającej. A
wszystko przez to że kochanej Aleksis zachciało się imprezki i
bawienia w szpiega. Gdzie do cholery ta kobieta jest?!
Chłopak udał się do
ostatniego miejsca, w którym mogła byc. Pokój 254. Głośno
zapukał do drzwi. P chwili otworzyła czarnowłosa dziewczyna, która
miała na sobie tylko bieliznę i niedbale zarzuconą na ramiona
męską koszulę.
-Tak?
-Aleksis gdzieś do
cholery była?- wybuchnął Cris a dziewczyna odwróciła się by
zerknąc do pokoju. Wszparze w drzwiach było widac łóżko a na nim
mężczyznę opierającego się na łokciach i zalotnie
spoglądającego na Aleks.
-Dobrze się bawiłam.
-Chyba za dobrze.
-mruknął- Jakieś wieści? Coś nowego?
-Hmm...- przeczesała
dłonia włosy.- Udało się zrobic kilka zdjęc a poza tym... Nie
jestem na bieżąco, bo miałam inne zajęcie.- zaśmiała się a
Cris przewrócił oczami i westchnął.
-Następnym razem
postaraj się byc, bo nie mam zamiaru odwalac całej całej czarnej
roboty za ciebie.- warknął.
-Oj kotku...- mruknęła
flirciarsko robiąc minę niewiniątka i podchodząc bliżej.-
Gniewasz się na mnie? Ta nic nic nie znaczy. Dobrze było, ale z
tobą jest zawsze lepiej. Pamiętaj o tym.
-Ta. Teraz idź do
swojego kochasia i wyduś z niego to, co zostało. O ile nie zrobiłaś
tego wcześniej...
Aleksis w odpowiedzi
zaśmiałą się i szybko zamknęła drzwi jakby tylko czekała na te
słowa. Po chwili zza drzwi było słychac głośne mlasnięcia i
inne obrzydliwe odgłos, toteż Cris poszedł spowrotem korytarzem,
pogrążony w myślach. Najpierw każe mu robic rzeczy na które nie
ma ochoty, obiecuje szyszki na wierzbie a potem w samym środku akcji
idzie do łóżka z jakimś kolesiem! Już nie wspominając o tym, że
to zdrada z jej strony. Jednak często tak robiła. Poza tym Cris też
miał kilka panienek na boku, więc nie był święty. No ale on się
płaszczył, starał a ona... Uh! Brak słów!
To myśląc Cris o mało
nie wpadła na grupkę młodzieży.
-Cześc Cris!
-Cześc- mruknął i
odszedł przygarbiony. Kilka metrów dalej spotkał Two Directioners.
Kiedy zobaczył Louisa i Ellie idących po przeciwnych stronach grupy
na jego usta wpełzł szatański uśmiech. Prawie udało mu się ich
wyminąc.
-Cris!- na głos Louoisa
musiał się odwrócic.
-O. Cześc! Wyspaliście
się?
-Tak. W miarę. Mam
pytanie do ciebie, Cris.
-Wal.
-Pamiętasz jak wczoraj
wychodziliśmy z Ellie z hotelu?
-Eee...
-Jak wychodziliśmy to
prosiliśmy cię, żebyś powiedział reszcie, że wychodzimy.
Dlaczego tego nie zrobiłeś?
-... A wy mi coś
mówiliście?
-Cris proszę cię!-
wkurzyła się Ellie.
-No nic nie pamiętam!
-Jak nie pamiętasz?
-Normalnie. Byłem
narąbany. Czego ode mnie oczekujecie?
-Tak. I dzisiaj nagle
wytrzeźwiałeś i nie masz nic a nic kaca.- wtrącił się Harry.
-Ty też nie wyglądasz
jakbyś wczoraj tak pił, że ledwo utrzymywałeś pion. I to tylko
dzięki Sam.
-Nieprawda!- rzucił się
na niego Harry, jednak Liam z Zaynem zdążyli go powstrzymac.
-Ej dobra, może dajmy
spokój i rozejdźmy się zanim stanie się coś gorszego a zwykła
rozmowa przerodzi się w bójkę.- odezwała się Sam spoglądając
nieufnie na Crisa.
-Cris, jeszcze jedno. Na
pewno nic nie pamiętasz?
-No nic! Słuchajcie,
sory że nie powiedziałem co miałem powiedziec, nie zrobiłem co
miałem zrobic. Teraz muszę iśc, bo się spieszę. Jestem umówiony.
Cris przebrnął przez
zastawiających mu drogę Zayna i Harrego, który spojrzał na niego
z wściekłością. Cris ostatkiem samokontroli powstrzymywał się
od wybuchnięcia śmiechem. Gdy tylko znalazł się na ulicy zaczął
śmiac się jak głupi. Harry Styles chciał się z nim bic?
Rozgniótłby gówniarza jak jabłko. A Ellie z Louisem? Co,
spodziewali się, że wczoraj przekaże wiadomośc do reszty?
Najwyraźniej się przeliczyli i to nie pierwszy i nie ostatni raz.
-Wiedziałem że tak
będzie.- mruknął Louis, kiedy wracali już swoim ośmioosobowym
autem do domu. Liam prowadził, Zayn i Louis siedzieli z przodu a
reszta rozmieściła się z tyłu: Harry, Sam i Ellie w pierwszym
rzędzie a Niall z Natalie w drugim.
-W sumie to było do
przewidzenia. Ale to też nasza wina bo mogliśmy sami pójśc i wam
powiedziec.- westchnęłą Ellie.
-Oj przestań.
Najważniejsze że się wyjaśniło. A ten palant powinien dostac za
swoje.- mruknął Harry, którego jeszcze nie opuściłą wściekłośc.
-Harry jakbyś się
zaczął z nim bic tam to by się zjawiła policja i co by było?
Paparazzi, prasa i niepotrzebny kłopot. Musimy uważac przed trasą
na takie rzeczy.- odezwał się Liam wyprzedzając jakiegoś
staruszka w czerwonym fiacie.
-Poza tym on cię
specjalnie sprowokował.- <Sam>
-Dałbym mu radę! Tak
bym go sprał...!
-Ogarnij się Hazza!-
trzepnęła go Natalie sięgając do przodu- Jakbyś mu dał radę to
byłoby jeszcze gorzej! Wiesz jaką szychą jest jego ojciec? A Cris
to jego ulubiony synek przecież!
-Ej. Przed imprezą tak
lubiliśmy Crisa a teraz co? Jesteśmy gotowi z nim się bic.
Przecież nic takiego się nie stało. Dobra, może nie powiedział,
że wyszliście, ale to przecież nie zbrodnia. Faktycznie mógł
zapomniec. Przecież nie znamy go od dzisiaj. Wiecie co? Zapomnijmy o
tym. Życie toczy się dalej.- powiedział Liam parkując przed domem
i zgaszając silnik.
Liam cicho zapukał a
potem wszedł do pokoju dziewczyn. Zobaczył Ellie siedzącą po
turecku na łóżku z laptopem na kolanach.
-Sama jesteś?- zapytał
siadając koło niej.
-Tak. Wszyscy poszli dwie
godziny temu czyli zaraz po tobie. A ty już spowrotem? Myślałam,
że nie będzie cię dłużej.- odpowiedziałą podnosząc wzrok znad
laptopa
-Znudziło mi się
włóczenie po mieście. Przeszedłem żeby wejśc na internet. I
żeby dotrzymac ci towarzystwa- mrugnął do niej.
-Ja sobie świetnie radzę
sama. Mam co robic. Zrobiłam Twitcama, co chwilę piszę jakieś
głupoty na Twitterze a teraz czekam na koleżankę z Polski żeby z
nią poskajpowac.
-Dużo ludzi oglądało
twitcama?
-Chyba ze dwa-trzy
tysiące. Może dlatego że robiłam go sama.
-I tak nie jest źle. A
ta twoja koleżanka to fanka czy tylko koleżanka?
-Cóż... I jedno i
drugie. Wie o mnie wszystko, znamy się szmat czasu a oprócz tego
prowadzi stronkę na facebooku o nas, bloga.
-Jak wam się to udaje
pogodzic?
-Normalnie. Nikt ze
znajomych na facebooku nie wie, że tu, w Anglii, jestem Ellie Green.
Tam znajomi mają mnie za tą, która uciekła z domu i
przeprowadziła się do Londynu.
-A jeśli ktoś z fanów
by się domyślił?
-To raczej nie jest
możliwe, bo jestem niewykrywalna. Co więcej nawet media nie
zwęszyły mojego prawdziwego imienia i nazwiska a co dopiero moi
byli znajomi.
-Nie usunęłaś konta z
fb?
-To nowe tak, ale to
polskie zostało. Przecież muszę mieć jakiś kontakt ze światem.-
uśmiechnęła się.
-Mówiłaś że ma bloga
i stronkę. To jest po polsku, nie?
-Tak.
-A nie dałoby się tego
przetłumaczyc?
-Facebook chyba tłumaczy
przez Blinga a blog ma google translate'a, więc tak, można. A co
chcesz poczytac?
-No, zobaczymy jakie
rzeczy o nas piszą.
-No niektóre stronki
zdają naprawdę szczegółowe relacje. Chociaż połowa to domysły
brane przez czytelniczki za prawdę, mają naprawdę dużo lajków.
Na przykład moja Wiktoria, ta koleżanka, pisze prawie zawsze całą
prawdę, ale nie wiem skąd ona to wie. Niektóre rzeczy jej mówię,
ale nie wszystko, bo wiem że mi nie wolno zdradzac szczegółów.
-Jest online teraz?
-Eee...- Ellie sprawdziła
czat na facebooku- Jest. O i wadomośc od niej „Czekaj kochana
zaraz zadzwonię. Jeszcze tylko jedna sprawa na stronce i do ciebie
wracam”.- Ellie się uśmiechnęła- Ciekawe co napisze.
-Przetłumaczysz mi kilka
wpisów?
-W porządku, ale ona
dodaje co chwilę, więc przeczytam tylko te najciekawsze. No więc
jeden dotyczy twitcama i jest sprzed półtorej godziny. A brzmi tak:
”Zapewne oglądaliście Twitcama a jak nie to poniżej macie link.
Jak ktoś nie za bardzo rozumie o czym Ellie tam mówi to powiem
tyle, że opowiada o planowanej trasie, że nie mogą się doczekac
zwiedzania Europy a Ellie tylko czeka na przyjazd do Polski. Mówiła,
że jest sama, bo wszyscy wyszli na miasto. W pewnym momencie na
początku słychac chyba głos Louisa jakby mówił „Na raze” czy
coś, ale to jest niezbyt wyraźne, chociaż obejrzałam to kilka
razy. Znalazłam już zdjęcie ta tumblr z tego twitcama, więc
voila” I to jest to zdjęcie.- Wyjaśniła Ellie pokazując je
Liamowi.
-Heh fajną minę tu
masz.
-Ta... Niezbyt fortunny
moment. A tutaj wpis sprzed... pół godziny. „Sprawdziłam
informacje i wiem gdzie wszyscy są i co robią. Liam włóczy się
sam po Londynie, Niall jest z Natalie na pizzy (zdjęcie z twittera
sprzed chwili), Harry dokądś zabrał Sam, Zayn z Perrie wybrali się
do kina. Ellie dalej jest w domu. Tylko nie wiem gdzie się podziewa
Louis i to jest denerwujące. No,ale nie dane jest nam wiedziec
wszystkiego.”
-Niall to musi zawsze być
online.
-No tak. Ale dzięki temu
wiemy do jakiej pizzerii się wybrali.- zaśmiała się Ellie. Zaraz
wyślę mu tweeta.
-No to się zdziwi. … A
tu co masz? Jakiś nowy.
-Tak. To ten o którym mi
pisała. „Liam jest już w domu i pewnie siedzą z Ellie na
internecie albo robią coś jeszcze innego... ;) Śmiałabym się
jakby teraz Ellie to czytała. No pewnie Liam też miałby ubaw. Tu
macie jedną z najnowszych ich wspólnych fotek.”- Ellie skończyłą
czytac i zaśmiała się- To co Li, komentujemy?
-Jasne.
-No to... „Masz rację.
Liam i Ellie na 100% mają ubaw ;P”
-Jesteś pewna, że się
nie zorientują?
-Nie. Ona wie, że ja to
ja a pozostali raczej nie, bo nie pierwszy raz komentuję. Czasem mi
przychodzą zaproszenia do znajomych i wiadomości, że jestem
podobna do Ellie Green, ale zaproszenia odrzucam a na wiadomości
często nie odpisuję.
-Aha.
-Li, mógłbyś mi
przynieśc szklankę soku? Pic mi się zachciało od tego czytania-
uśmiachnęła się do niego.
-Mhm. I wezmę swojego
laptopa przy okazji.- wstał i ruszył do drzwi.- A jaki chcesz sok?
-Obojętnie. Zdaję się
na ciebie.- Liam wyszedł a kilka sekund później na ekranie laptopa
Ellie pojawił się komunikat o nowej rozmowie. Ellie wcisnęła
„Odbierz”.
_____________________________________________________________________________________________Na razie mam tyle :3